Krzysztof Danielewicz o grze Cracovii: Nie może to tak wyglądać

Decydującym momentem przegranego 0:2 przez Cracovię meczu z Widzewem była czerwona kartka dla Krzysztofa Pilarza w 14. minucie. Świadkiem zdarzenia był inny gracz Cracovii - Krzysztof Danielewicz.

Bartosz Koczorowicz
Bartosz Koczorowicz

Golkiper niedzielnych gości faulował wówczas przed polem karnym wychodzącego na czystą pozycję Mateusza Cetnarskiego. Arbiter spotkania, Krzysztof Jakubik, po chwili zastanowienia zdecydował się odesłać Pilarza do szatni. Zdaniem Danielewicza, sędzia wyjął czerwony kartonik w tej sytuacji zbyt pochopnie. - Wydaje mi się, że tam była sytuacja stykowa i Krzysiek trafił chyba w piłkę. Pewnie trafił także Cetnarskiego, ale fakt dotknięcia futbolówki jednak moim zdaniem jest ważniejszy. Ja pobiegłem asekurować pustą bramkę i tak naprawdę ciężko mi oceniać, czy był to błąd ze strony Krzyśka. Ja bym chyba jednak czerwonej kartki nie pokazał. Prędzej żółtą - powiedział tuż po meczu pomocnik Pasów, którego zdaniem wykluczenie bramkarza Cracovii miało znaczący wpływ na niedzielne wydarzenia.

- Ta czerwona kartka miała duży wpływ na przebieg tego spotkania. Chociaż i tak w takiej sytuacji liczebnej mogliśmy zdobyć gola. Nie udało się to nam. Musimy sobie radzić w takich przypadkach, bo sytuacji nie ma wtedy zbyt wiele. A jak nie wykorzystuje się tego co ma, to się przegrywa - stwierdził Danielewicz.

Widzew ostatecznie wykorzystał przewagę liczebną, chociaż o wynik musiał tak naprawdę drżeć do ostatnich minut meczu. Bramki dla łodzian zdobyli Eduards Visnakovs, w pierwszej połowie, oraz, w końcówce spotkania, Povilas Leimonas. Podopieczni trenera Artura Skowronka oddali w niedzielnym meczu aż 26 strzałów na bramkę gości. W wielu przypadkach brakło jednak zimnej krwi przy wykończeniu groźnych akcji. Podopieczni trenera Wojciecha Stawowego, którzy słyną z grania tiki-taki na ekstraklasowych boiskach, tym razem musieli oprzeć swoją grę na próbach kontrowania przeciwnika - bez powodzenia. - Tak się niestety zdarza. Mimo wszystko uważam, że można było ugrać w tym spotkaniu chociaż punkt. Rywal wprawdzie grał w przewadze przez 75 minut i musieliśmy przez to na boisku zostawić dużo zdrowia, ale mieliśmy sytuacje. Gdybyśmy je wykorzystali, to pewnie inaczej by to się potoczyło. A tak musimy się uderzyć w piersi, bo od tego meczu gramy praktycznie o życie, a przegrywamy kolejne spotkanie z rzędu. Nie może to tak wyglądać - powiedział piłkarz Cracovii. - Powinniśmy szukać błędów przede wszystkim u siebie. To my zawiedliśmy - kontynuował.

Porażka z outsiderem ligi może skomplikować sytuację krakowskiego zespołu, który fazę zasadniczą zakończył na 9. miejscu. Obecnie, w obliczu dwóch porażek z rzędu w rundzie finałowej, Pasy są o krok od... włączenia się do walki o utrzymanie. - Na razie nam się to nie układa, ale nie możemy się załamywać, bo wiemy, że potrafimy grać w piłkę. Dzisiaj mecz potoczył się tak, a nie inaczej. Szkoda, że nie udało się ugrać remisu. Trzeba jednak żyć dalej i przeć do przodu, bo jeśli chcemy się utrzymać, to musimy zacząć punktować - zakończył Danielewicz.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×