Marcin Grolik doznał urazu w 25. serii gier i nie dokończył spotkania z GKS-em Katowice. 25-latka ominęły także potyczki z Miedzią Legnica i Górnikiem Łęczna. Defensor do jedenastki wrócił na starcie z Arką Gdynia i zaprezentował się naprawdę solidnie.
Dla Grolika nie było piłek nie do przechwycenia, czy zablokowania. Swoją postawą wprowadzał spokój w poczynania zespołu. - Grałem swoje, robiłem to, co do mnie należy. Od trenera zależy, co postanowi w następnym spotkaniu. Myślę, że pomogłem chłopakom i walczymy do końca o I ligę - mówi zawodnik ROW-u Rybnik.
[ad=rectangle]
By zachować byt na zapleczu ekstraklasy zielono-czarni stoczą twarde boje z czołówką ligi, a także z bezpośrednimi rywalami w grze o utrzymanie. - Nie patrzymy na to, ile należy zrobić punktów. Aby się utrzymać trzeba wygrywać każdy mecz. Nie kalkulujemy i nie liczymy na korzystne wyniki przeciwników. Do końca sezonu musimy zdobyć jak najwięcej punktów - dodaje gracz przedostatniej drużyny w tabeli, którego nie do końca zadowolił remis z Arką.
- Patrząc na grę, ten remis to dla nas strata dwóch punktów. Naprawdę nie było widać, że Arka, to kandydat do awansu do ekstraklasy. Przez 20-30 minut spotkania dyktowaliśmy warunki. Po cichu myślałem, że strzelimy trzecią bramkę i wygrana będzie nasza - wskazuje podopieczny Jana Furlepy.
Kolejnym rywalem śląskiego beniaminka będzie PGE GKS Bełchatów, który plasuje się na pozycji lidera I ligi. - Nie odpuścimy w żadnym meczu, a tym bardziej z GKS-em Bełchatów, który jedną nogą jest już w ekstraklasie. Przez niemal tydzień będziemy przygotowywali się do tego pojedynku w taki sposób, by w piątek trzy punkty zostały w Rybniku - deklaruje Grolik.