Mecz 29. kolejki dobrze ułożył się dla Sandecji, która po 31 minutach gry prowadziła już 2:0. W drugiej połowie bardzo dobrą grę zamieniła na dużo słabszą, pełną chaosu. Goście przeważali, ale dopiero w 89. minucie Jakub Czerwiński strzelił kontaktową bramkę. Sędzia doliczył 180 sekund, wiec pojawiła się groźba straty 2 punktów. Termalikę jednak na więcej nie było już stać.
- Zdobyliśmy 3 punkty, które bardzo nas cieszą. Byłem bardzo zadowolony po I połowie, którą mieliśmy pod kontrolą. Prowadziliśmy grę, mieliśmy sytuacje. Może nie był to frontalny atak, ale mądre i przemyślane akcje. Każde zagranie, utrzymanie się przy piłce miało jakąś jakość, cały czas była wymienność pozycji. Właśnie tak chcemy się prezentować. Po przerwie z każdą minutą przewagę osiągała Termalica. Nie mieliśmy już meczu pod kontrolą. Chcieliśmy się ustawić na kontry, ale były one nieprzygotowane i nonszalanckie. Tradycyjnie już doprowadziliśmy do nerwowej końcówki, ale najważniejsze jest to, że wygraliśmy - powiedział trener Ryszard Kuźma.
[ad=rectangle]
Trudno się nie zgodzić ze słowami szkoleniowca. Sądeczanie mieli sporo wrażeń już w pierwszym meczu wiosny, wygranym 1:0 z GKS-em Katowice. Wtedy w 87. minucie główka Adriana Frańczaka trafiła w poprzeczkę, a rywale mieli potem szansę wyrównać, lecz Tomasz Wróbel i Grzegorz Fonfara zmarnowali swoje okazje.
Mniej szczęścia Pasy miały w kolejnym spotkaniu, którego byli gospodarzem. W 76. minucie Adam Mójta pewnie egzekwował rzut karny, ale Górnik Łęczna odwrócił wynik strzelając gole w 88. minucie i w trzeciej doliczonego czasu gry. Starcie z Energetykiem ROW Rybnik Sandecja wygrała 1:0, choć w ostatnich pięciu minutach zespół ze Śląska mógł strzelić nawet trzy gole.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Najlepszym wyjściem z tej sytuacji byłoby strzelanie większej liczby bramek. Tylko dwa razy w rundzie wiosennej zdarzyło się, że biało-czarni zdobyli 2 gole w meczu. Było tak w wyjazdowej potyczce, zremisowanej z Miedzią Legnica i właśnie w starciu z Termaliką Bruk-Betem Nieciecza. Warto dodać, że podopieczni Ryszarda Kuźmy dwukrotnie trafili do siatki na własnym boisku pierwszy raz od 16 listopada ubiegłego roku, kiedy 2:0 pokonali GKS Bełchatów.
W wiosennych meczach, w których Sandecja strzeliła jednego gola zdobyła 13 punktów za cztery wygrane i remis, a dwukrotnie schodziła z boiska pokonana. W każdym z pięciu spotkań, w których zgarnęła pełną pulę, była lepsza o jedno trafienie.