Oczekiwania wobec Daylona Claasena były bardzo duże. Były zawodnik belgijskiego Lierse SK zanim trafił do Lecha Poznań był na testach m.in. w Evertonie, gdzie zebrał pochlebne opinie, ale na przeszkodzie do podpisania kontraktu stanęły problemy z pozwoleniem na pracę.
Jesienią Claasen prezentował się bardzo przeciętnie. Liczono jednak, że gdy solidnie przepracuje zimowy okres przygotowawczy, to wreszcie sprosta oczekiwań. Sparingi dawały nadzieję, że rzeczywiście tak będzie. Reprezentant RPA grał bardzo dobrze, ale gdy rozpoczęła się runda wiosenna T-Mobile Ekstraklasy, to znów rozczarowywał.
[ad=rectangle]
Wydawało się, że Lech nie skorzysta z możliwości przedłużenia umowy o dwa lata. Ostatnie spotkania nieco zmieniły sytuację 24-letniego pomocnika. Dobrze zaprezentował on się w sparingu z Wartą Poznań, a potem w spotkaniu z Wisłą Kraków i wreszcie z Górnikiem Zabrze, gdzie zagrał w podstawowym składzie. - Daylon zagrał dobre spotkanie i powiedziałem mu to w szatni - mówił po meczu Mariusz Rumak.
To właśnie trener Lecha będzie musiał podjąć decyzję czy chce tego zawodnika w kolejnym sezonie. Wobec tego, że klub może opuścić Mateusz Możdżeń, Gergo Lovrencsics i Łukasz Teodorczyk to kolejne ubytki nie byłyby wskazane przed występami w europejskich pucharach. Lech już teraz ma bardzo wąską ławkę rezerwowych.
Poznański klub byłby skłonny skorzystać z możliwości automatycznego przedłużenia umowy, gdy nie wysoki zarobki Claasena, które nie przekładają się na jego postawę na boisku. - Decyzja o jego pozostaniu należy do mnie i proszę mi wierzyć, że również do niego - dodał Rumak. Słowa trenera Kolejorza potwierdzają, że zawodnik z RPA będzie mógł zostać w drużynie tylko jeśli zgodzi się na obniżenie pensji.