Wychowanek Manchesteru zagra dla Polski: Babcia byłaby ze mnie dumna!

- Moja babcia urodziła się w Radoszycach, zmarła, gdy miałem pięć lat. Kiedyś została osadzona w obozie pracy podczas wojny, a potem przewieziona do Niemiec. Jej wioskę Lemkos w 1947 roku zajęli Rosjanie - zdradza nam Nicolas Meace, piłkarz Wigan. Wychowanek Manchesteru United wśród Polaków, których zna, przede wszystkim wymienia... Dodę.

Piotr Tomasik: Nie będę ukrywał, niewielu polskich kibiców o tobie słyszało. A przecież wkrótce będzie reprezentował biało-czerwone barwy...

Nicolas Meace: W wieku 12 lat trafiłem do Manchesteru United, w którym spędziłem półtora roku. Wyrzucili mnie jednak z klubu, bo miałem problemy z kostką. Moim marzeniem było zagrać w barwach Czerwonych Diabłów i się udało. Dlatego też byłem załamany, gdy mój czas dobiegł tam końca. Razem z ManU zdążyłem wystąpić na turnieju, w którym naszym rywalem były takie drużyny jak Barcelona, Inter czy Atletico Madryt.

W Manchesterze od pewnego czasu gra Tomasz Kuszczak. Poznałeś go?

- Nie. Gdy ja grałem w ManU, jego tam jeszcze nie było. Miałem możliwość obserwowania gry pierwszej drużyny, ale z nikim nie rozmawiałem. Na treningach widziałem takie postacie, jak David Beckham czy Roy Keane. Ten drugi jest moim idolem!

Co było po tym, gdy odszedłeś z Manchesteru?

- Zadzwonili z Evertonu. Spędziłem tak jednak tylko dwa miesiące. Wszystko dlatego, że dojazd na treningi był okropny. Musiałem spędzić w samochodzie dwie godziny, aby dojechać na zajęcia. Biorąc pod uwagę, iż musiałem się skupić również na nauce, nie dawałem sobie rady. Było tego za dużo!

Potem trafiłeś do Blackburn.

- Otrzymałem od nich telefon, a po pierwszym treningu byli już do mnie przekonani. Po dwóch latach jednak odszedłem, bo usłyszałem, że... jestem za niski! Dodam, iż obecnie mam 185 cm wzrostu. Miałem wówczas 15 lat, a wyrzucenia z dwóch klubów łatwo nie przyjąłem. Ale to sprawiło, że stałem się mocniejszy psychicznie. Następnie znalazłem się w Wigan.

I w tym klubie poznałeś Tomaszów - Kupisza i Cywkę. Jesteś z nimi w kontakcie? Często rozmawiacie?

- Trenuję i gram razem z nimi. To świetni piłkarze. Cywka prezentuje najlepszą grę z pierwszej piłki, jaką w życiu widziałem! Z kolei Kupisz jest bardzo szybkim i niezwykle zdeterminowanym zawodnikiem. Rozmawiamy codziennie, to fajni ludzie.

Zmieńmy temat. Polska to miejsce, w którym urodziła się twoja babcia. Czy to jedyne, co łączy cię z naszym krajem?

- Moja babcia urodziła się w Radoszycach. Natomiast ciotka wciąż mieszka w Szczecinie. Moja angielska rodzina utrzymuje regularny kontakt z polską.

Domyślam się, że decydując się na grę dla biało-czerwonych, chciałeś to zrobić dla babci?

- Zrobiłem to dla niej, bo chciałem, by była ze mnie dumna. Robię to jednak także dla siebie, ponieważ jestem dumny z tego, że mam polskie korzenie. Babcia zmarła, gdy miałem pięć lat. Wiem, iż byłaby ogromnie szczęśliwa z tego, co robię.

Jak w ogóle powstał temat twojej gry dla reprezentacji Polski? Wiem, że twój tata wysłał list do PZPN. Był to jego czy wasz wspólny pomysł?

- Usiedliśmy razem z ojcem i porozmawialiśmy o tym. Skontaktowaliśmy się więc z polską federacją, a moją sprawą zajął się Maciej Chorążyk.

Chyba sporo zawdzięczasz właśnie jemu...

- Jasne. Bardzo dobrze wykonuje swoje obowiązki. Ponadto, jest sympatycznym facetem, utrzymujemy stały kontakt. Doceniam również to, że przyjechał do mojego domu w Wigan.

Miałeś spore problemy z otrzymaniem paszportu [o tym poniżej mówi Chorążyk-przyp.PT]. Masz właściwie wielkie szczęście, że przyznano ci również polskie obywatelstwo.

- Złożyliśmy wniosek w kwietniu, a dopiero po pół roku otrzymałem odpowiednie dokumenty. Konsulat w Manchesterze był bardzo z tego zadowolony.

Co wiesz o Polsce? Byłeś tutaj kiedyś?

- Nie, ale moi rodzice byli w Krakowie. Wiem, że stolicą jest Warszawa, która w pewnym stopniu została zniszczona podczas drugiej wojny światowej. Moja babcia została osadzona w obozie pracy podczas wojny, a potem przewieziona do Niemiec. Jej wioskę Lemkos w 1947 roku zajęli Rosjanie. Co jeszcze wiem o Polsce? Znam piosenkarkę Dodę, Lecha Wałesę, papieża Jana Pawła II, Romana Polańskiego, Marię Curie oraz Fryderyka Chopina.

Widziałeś ostatnio jakiś mecz z udziałem biało-czerwonych? Znasz jakichś polskich piłkarzy?

- Oglądałem spotkanie z Czechami. Wówczas gola zdobyli Błaszczykowski i Smolarek, który gra dla mojego ukochanego miasta i ulubionego klubu - Boltonu.

Jak wygląda sprawa z twoim językiem polskim?

- Rozumiem trochę (to jedyne jego słowa wypowiedziane po polsku). Ale uczę się pilnie.

Słyszałem porównania Nicolasa Meace’a do Nemanji Vidicia. Co was łączy?

- Mamy takie same serce do walki i chęć zwycięstwa. Na pewno lubię oglądać go w akcji.

Maciej Chorążyk (w PZPN odpowiedzialny za sekcję monitoringu i rozwój młodych piłkarzy): Kwestia z przyznaniem paszportu dla Nicolasa wydawała się być bez szans. Paszport dla drugiego pokolenia to dramat. Zwłaszcza, że mieliśmy tylko akt urodzenia babci. Ta sprawa była o wiele trudniejsza od Rogera. Tym bardziej, że dziadek Nicolasa to Ukrainiec. Po tym, jak złożyliśmy wymagane dokumenty, bardzo długo czekaliśmy na odpowiedź, ponad cztery miesiące. Temat utknął w urzędzie ds. cudzoziemców w Warszawie, ale po mojej interwencji, paszport przyznano w dwa tygodnie.

Tomasz Cywka (piłkarz Wigan): Nicolas jest solidnym zawodnikiem, dobrze gra w powietrzu. Pytał mnie o kilka zwrotów, np. "Jak się masz?" czy "Jak masz na imię?". Chciał też poznać początek naszego hymnu narodowego. Myślę, że bardzo mu zależy na grze dla biało-czerwonych.

Komentarze (0)