Awans przy pełnych trybunach? Może być ciężko - rozmowa z Szymonem Sawalą, pomocnikiem PGE GKS Bełchatów

PGE GKS jest dość pewnym liderem I ligi, ale w Bełchatowie jeszcze nie świętują. Szymon Sawala podkreśla, że presja rośnie z każdym meczem, a przewaga sześciu punktów niczego nie gwarantuje.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

Szymon Mierzyński: Czy ostatnia porażka w Rybniku może wam w jakikolwiek sposób zakłócić walkę o awans? Sytuację w tabeli wciąż macie bardzo dobrą.

Szymon Sawala: Patrząc tylko na liczby, faktycznie wydaje się, że komfort nadal jest duży. Już wcześniej jednak podkreślaliśmy, że w trakcie rundy nie ma sensu patrzeć na tabelę. Teraz trzeba się skupiać na wygrywaniu kolejnych spotkań i łapaniu punktów. Oceniać sytuację w tabeli będzie można dopiero na końcu.

Trener Kamil Kiereś stwierdził po spotkaniu z Energetykiem ROW, że praktycznie nie było was na boisku. To wasza pierwsza porażka na wiosnę. Wcześniejsze świetne wyniki chyba was trochę uśpiły...

- Myślę, że po prostu trafił nam się słabszy dzień. Każdy ma prawo raz na jakiś czas zagrać gorszy mecz, nam się to zdarzyło akurat w Rybniku. Mam nadzieję, że to był pierwszy i ostatni raz w trwającej rundzie.

Przed wami mecz u siebie z Wisłą Płock. Im bliżej końca rywalizacji, tym bardziej rośnie presja, czy może wręcz przeciwnie - czujecie się coraz pewniej, bo macie dużą przewagę w tabeli?

- Jeśli chodzi o tę przewagę, to nie wydaje mi się, by można ją było nazwać dużą. To tylko trzy punkty nad Górnikiem Łęczna i sześć nad Dolcanem Ząbki. Jest to oczywiście jakaś zaliczka, ale na pewno nie dystans, który daje nam spokój. Myślę, że z każdym spotkaniem presja będzie wzrastać. Emocji też czeka nas jeszcze sporo. Liczę tylko, że nie będziemy musieli bić się o awans do samego końca, a zapewnimy go sobie nieco wcześniej.
W dość powszechnej opinii macie zdecydowanie najlepszy zespół w I lidze i gdyby nie porażka w Rybniku, to nawet tabela wskazywałaby na słuszność tego twierdzenia.

- Faktycznie zwycięstwo z Energetykiem ROW sprawiłoby, że droga do ekstraklasy byłaby łatwiejsza. Błąd był taki, że wielu już przed tym starciem widziało nas z trzema punktami w garści. Teraz zostało jeszcze pięć kolejek i trzeba w każdej kolejce zbierać punkty. Tylko to pozwoli nam uniknąć nerwówki.

Bez względu na końcowe rozstrzygnięcia, stanowicie pozytywny przykład na to, że spadek z ekstraklasy to nie jest jakaś nieodwracalna katastrofa. Wiele klubów tak to traktuje, a czasem wręcz upada i nie przystępuje nawet do walki o powrót. Tymczasem u was absencja może potrwać raptem rok.

- Fajnie, że władzom klubu udało się zatrzymać trzon zespołu. Odeszło od nas tylko dwóch, trzech pierwszoplanowych piłkarzy. Myślę, że tutaj należałoby upatrywać przyczyn obecnej sytuacji. Ten skład pokazał już, że potrafi walczyć w ekstraklasie. Rok temu mieliśmy świetną rundę wiosenną i do utrzymania zabrakło nam niewiele. Po spadku kontynuowaliśmy dobrą grę i teraz mamy szansę szybko wrócić.

Mimo że jesteście liderem, na spotkaniach w Bełchatowie nie udaje się zapełnić trybun. Czy jest na to szansa w tych kluczowych meczach, w których być może zapewnicie sobie awans?

- Może być ciężko, choć bardzo byśmy sobie tego życzyli. Myślę, że pozytywne byłoby już trzy lub cztery tysiące kibiców na każdym meczu.

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

Szczegółowy terminarz 31. kolejki I ligi

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×