Lider znów przegrał - relacja z meczu PGE GKS Bełchatów - Wisła Płock

Podopieczni Kamila Kieresia po dwóch straconych w samej końcówce bramkach przegrali z zespołem Marcina Kaczmarka 0:2 i znów muszą drżeć o awans do ekstraklasy.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk

Początek sobotniego spotkania był dość wyrównany. W pierwszych minutach meczu odrobinę aktywniejsi wydawali się być goście z Płocka, ale żadna ze stron długo nie potrafiła oddać groźnego strzału na bramkę. Gospodarze większość swoich akcji próbowali konstruować skrzydłami. Czujny w polu karnym był jednak golkiper Wisły, więc kolejne próby dośrodkowań nie przynosiły skutku.

Najgroźniejsza akcja przyjezdnych w tym okresie gry była zasługą... Alexisa Norambueny, który w 25 minucie meczu na połowie rywala, pod naporem zawodników drużyny przeciwnej, stracił futbolówkę i pozwolił płocczanom wyprowadzić kontrę. Bełchatowianom udało się jednak powstrzymać akcję, a po rzucie wolnym przytomnie interweniował Arkadiusz Malarz.

Kilka minut później bliscy strzelenia gola byli wreszcie piłkarze PGE GKS-u, a konkretnie: Daniils Turkovs i Michał Mak. Pierwszy w dogodnej sytuacji niecelnie uderzył głową, drugi zaś, moment później, oddał zbyt lekki strzał, by zaskoczyć dobrze dysponowanego Seweryna Kiełpina.

W ostatnim kwadransie pierwszej części spotkania miejscowi piłkarze przyspieszyli, ale nie byli w stanie wyjść przed przerwą na prowadzenie. Najbliżej dokonania tej sztuki w 41. minucie znalazł się Łukasz Wroński, ale z jego mocnym strzałem poradził sobie bramkarz gości.

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

Chwilę po wznowieniu gry prawą stroną urwał się Filip Burkhardt. Wiślak zdołał bardzo dobrze dośrodkować w pole karne gospodarzy, ale Marcin Krzywicki w dogodnej sytuacji nie był w stanie pokonać Malarza. Kilka minut później, po znakomitej wrzutce, groźnym strzałem głową zrewanżował się przyjezdnym Paweł Baranowski, ale uderzona przez niego futbolówka przeleciała tuż nad bramką rywala.

W 69. minucie po rzucie wolnym dla gości bramkarza PGE GKS-u z bliska pokonał Krzysztof Janus, ale dokonał tego będąc na spalonym, więc arbiter gola uznać nie mógł.

Niespełna 10 minut przed końcem spotkania w znakomitej okazji znalazł się Michał Mak, ale jego strzał z pięciu metrów z najwyższym trudem obronił Kiełpin. Gdy wydawało się już, że gole tego dnia jednak nie padną, znakomitym uderzeniem zza pola karnego popisał się Filip Burkhardt. Piłka po jego strzale trafiła w samo okienko bramki strzeżonej przez Malarza, dzięki czemu goście mogli cieszyć się z dość nieoczekiwanego wyjścia na prowadzenie.

Gospodarze rzucili się do odrabiania strat, ale w samej końcówce miejscowych kibiców uciszył były zawodnik PGE GKS-u Janusz Dziedzic, który zaledwie dziesięć minut po tym jak wszedł na boisku, wykorzystał jedną z kontr swojego zespołu, pokonując uderzeniem z około 10 metrów bełchatowskiego bramkarza i ustalając tym samym wynik spotkania.

PGE GKS Bełchatów - Wisła Płock 0:2 (0:0)
0:1 - Filip Burkhardt 85'
0:2 - Janusz Dziedzic 90'

Składy:

PGE GKS Bełchatów
: Arkadiusz Malarz - Adrian Basta, Paweł Baranowski, Maciej Wilusz, Alexis Norambuena, Mateusz Mak (82' Andreja Prokić), Damian Szymański, Grzegorz Baran, Łukasz Wroński (73" Hristijan Kirovski), Michał Mak, Daniils Turkovs (62' Michał Renusz).

Wisła Płock:
Seweryn Kiełpin - Cezary Stefańczyk, Paweł Magdoń, Marko Radić, Fabian Hiszpański, Krzysztof Janus, Jacek Góralski, Piotr Wlazło (69' Bartłomiej Sielewski), Filip Burkhardt, Łukasz Kacprzycki (80' Paweł Kaczmarek), Marcin Krzywicki (77' Janusz Dziedzic).

Żółte kartki: Daniils Turkovs, Łukasz Wroński, Alexis Norambuena (PGE GKS Bełchatów) oraz Piotr Wlazło (Wisła Płock).

Sędzia:
Adam Lyczmański (Bydgoszcz).

Czy PGE GKS Bełchatów będzie do końca sezonu drżeć o awans do T-Mobile Ekstraklasy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×