Leszek Ojrzyński po sezonie zostanie w Podbeskidziu? "Żadnych propozycji z innych klubów nie mam"

Leszek Ojrzyński praktycznie utrzymał już Podbeskidzie w T-Mobile Ekstraklasie. Po sezonie trenerowi kończy się jednak kontrakt z Góralami. Sam szkoleniowiec na razie nie wie, czy zostanie w Bielsku.

W ostatnim spotkaniu Podbeskidzie Bielsko-Biała bezbramkowo zremisowało ze Śląskiem Wrocław, ale na skutek wyników na innych stadionach Górale są już blisko zapewnienia sobie utrzymania w T-Mobile Ekstraklasie. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego na trzy kolejki przed końcem sezonu mają bowiem siedem punktów przewagi nad strefą zagrożenia. - Ja się w to nie bawię, najbliższy mecz gramy z Widzewem i chcemy to spotkanie wygrać. Nie mamy na ten moment matematycznego utrzymania. Najważniejsze jest, że wyszliśmy ze strefy spadkowej i mamy taką sytuację w której musimy zadbać o swoje sprawy. Wcześniej byliśmy uzależnienie od innych. Musimy szukać kompletu punktów w swoich potyczkach. Ze Śląskiem się to nie udało, było ciężko, ale to klasowy zespół. Oni z takim zawodnikiem jak Marco (Paixao - dop.red.) powinni grać w pucharach. Zresztą wcześniej grali. Musimy się utrzymać, ile punktów do tego potrzeba, nie powiem - mówi szkoleniowiec zespołu z Bielska. 
[ad=rectangle]
Po sezonie Ojrzyńskiemu kończy się kontrakt z Podbeskidziem. Ten trener już wcześniej był przymierzany do innych ekip. Jak będzie teraz? - Daj Boże, żebyśmy utrzymali Podbeskidzie w ekstraklasie. Wtedy będę rozmawiał z włodarzami klubu jak to by wyglądało w następnym sezonie. Propozycji żadnych z innych klubów nie mam - na obecną chwilę. Chyba że coś się pojawi w międzyczasie, to będę rozważał, bo kontrakt mi się kończy w czerwcu. Cel przede mną i drużyną postawiony był taki, żeby się utrzymać. Na razie nie zrealizowaliśmy go jeszcze. Chcemy to zrobić. Zobaczymy, kiedy nam się to uda. O przyszłości będę rozmawiał, jak się skończy liga chyba, że wcześniej uda się zrealizować ten cel, to wtedy od razu. Nie można żyć w niepewności w nieskończoność. Walczymy dla Bielska, bo tak zaczęliśmy pracować. Jeszcze jest daleka droga - zaznaczył trener.

Ojrzyński w głównej mierze dał się poznać, jak z zespołu Korony Kielce zrobił ekipę "walczaków". W Podbeskidziu drugiej Korony stworzyć się jednak nie da. - Tam są inne osobowości, inne charaktery. Potrzeba kilku wzmocnień, a nie wiem, czy będzie taka możliwość, to też zależy od finansów. Korona to jest przeszłość. Teraz jestem w Podbeskidziu. Ciężko zastąpić np. Korzyma. Na pewno też ci zawodnicy się cenią i na pewno mogą grać w lepszych klubach jak Podbeskidzie. U nas jest skromnie, biednie. Całe szczęście, że wszystko jest wypłacalne, trzeba podziękować za to włodarzom miasta, bo gdyby były zaległości, to wiadomo gorzej by się z tym wszystkim grało - podsumował szkoleniowiec.

Źródło artykułu: