W 113. szlagierowej batalii z Legią Warszawa to Górnik Zabrze jako pierwszy skierował piłkę do bramki. W końcówce pierwszej połowy Trójkolorowi dali się jednak stłamsić stołecznej drużynie i dopuścili do zdobycia bramki wyrównującej. - To był kluczowy moment tego meczu. Gdybyśmy dowieźli prowadzenie do przerwy, to na pewno nie dalibyśmy Legii strzelić dwóch bramek po przerwie - przyznaje Ołeksandr Szeweluchin, obrońca zabrzańskiej drużyny.
[ad=rectangle]
Zdaniem rosłego ukraińskiego defensora o triumfie Wojskowych przy Roosevelta zadecydowały indywidualności w ekipie z Warszawy. - Legia dysponuje zawodnikami wyższej klasy i to zaważyło o losach spotkania. O wszystkich bramkach, które traciliśmy decydowały indywidualne umiejętności. Druga w tym meczu bramka Michała Żyry o tym najlepiej świadczy - dowodzi "Szewa".
- Mamy ostatnio pecha, bo naszym przeciwnikom w meczach przeciwko nam wychodzą strzały życia. Ostatnio na Lechu Lovrencsics zdobył piękną bramkę, a teraz Żyro. Trzecią bramkę straciliśmy po pięknej kontrze Legii i ciężko było się podnieść. Strzeliliśmy bramkę kontaktową, ale zabrakło trafienia do remisu - bezradnie rozkłada ręce ukraiński defensor Górnika.
Po 2,5 roku przełamał się Paweł Olkowski. - Wyszły mu dwa świetne uderzenia. Bardzo się z tego cieszę, że Paweł się odblokował, bo miał wiele okazji do zdobycia bramki, a nie umiał się wstrzelić. W tym meczu trafił dwa razy i to w wielkim stylu. Nie było w tym grama przypadku - kiwa głową z uznaniem Szeweluchin.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Przed Trójkolorowymi dwa mecze wyjazdowe z Wisłą Kraków i Zawiszą Bydgoszcz. - Na wyjeździe zawsze gra się trudno, bez względu na to czy gości się u mistrza Polski czy outsidera. Na pewno jednak dobrze do tych meczów się przygotujemy i zrobimy wszystko, żeby zdobyć w nich punkty. Nie mamy nic do stracenia - puentuje gracz drużyny z Roosevelta.