Trudne dni przed Stalówką. "Do Elbląga po zwycięstwo. Nie ma wyjścia"

Stal Stalowa Wola przegrała w sobotę na własnym boisku z Pogonią Siedlce. Dramat Stalówki zaczął się w 50. minucie po czerwonej kartce, a zakończył stratą gola w 94. minucie.

Ekipa z Podkarpacia może czuć się oszukana po meczu z Pogonią Siedlce. Gracze ze Stalowej Woli po końcowym gwizdku byli mocno zażenowani. Na pewno bramka w doliczonym czasie gry miała też jakiś wpływ na nastrój zawodników Stali, ale ich zdaniem arbiter mocno ich skrzywdził. Nie ma co jednak ukrywać, że zielono-czarni mogli rozstrzygnąć to spotkanie na swoją korzyść.
[ad=rectangle]
- Niestety takie porażki, kiedy traci się gola w samej końcówce bardzo bolą. Przed stratą bramki miałem okazję trafić do siatki, mogłem tę akcję inaczej wykończyć. Poszła kontra i rywale zdobyli gola na wagę trzech punktów. Ta liga jest bardzo dziwna, nie mam nic do rywali z Siedlec, ale dziwi mnie, że mają na koncie tyle oczek. Szacunek dla nich, że z taką grą są liderem rozgrywek - stwierdził pomocnik Stalowców Wojciech Reiman.

Mecz Stali z Pogonią mógł się podobać publiczności. Często akcje przenosiły się spod jednej bramki pod drugą. Było wiele strzałów, ciekawych akcji i przede wszystkim mnóstwo emocji. - Działo się w tym meczu dość sporo. Straciliśmy gola z rzutu wolnego. Uczulaliśmy się, że Pogoń tylko tym nam może zagrozić. Musieliśmy później gonić wynik. Udało się w 10 strzelić bramkę na 1:1. Nie chcę już więcej mówić, bo panowie z gwizdkami się na nas obrażą - dodał zawodnik ze Stalowej Woli.

Stalowcy nie mieli wiele czasu na smutki. Już w środę czeka ich bowiem bardzo ważny i trudny bój na wyjeździe z Concordią Elbląg. Rywale zielono-czarnych już pożegnali się z ligą, ale na pewno będą chcieli jeszcze urwać trochę punktów. Stal musi jednak zacząć wykorzystywać dość dobrą grę w ostatnim czasie i strzelać więcej goli. - Dobrze, że gramy od razu w środę i może szybko się odkujemy. Do Elbląga jedziemy z wiarą na końcowy sukces. Nie ma wyjścia. Co z tego, że walczymy jak nie ma punktów. Wolałbym kopnąć parę razy do przodu i wygrać 2:1, niż grać w miarę dobrze, lepiej nawet w osłabieniu, a zakończyć spotkanie bez punktów - zakończył Wojciech Reiman.

Źródło artykułu: