KGHM Zagłębie Lubin przegrywając na własnym stadionie z Cracovią jedną nogą praktycznie jest już w I lidze. Na trzy kolejki przed końcem sezonu T-Mobile Ekstraklasy Miedziowi do bezpiecznej strefy tracą siedem oczek. - Myślę, że zabrakło skuteczności, bo te sytuacje stwarzaliśmy zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie. Brakowało jednak wykończenia. Udało nam się strzelić tylko jedną bramkę i przegraliśmy to spotkanie - mówił po spotkaniu Łukasz Piątek.
[ad=rectangle]
- Wiedzieliśmy, że byliśmy w ciężkiej sytuacji. Tak naprawdę nie mieliśmy nic do stracenia i chcieliśmy za wszelką cenę to spotkanie wygrać. Myślę, że od początku meczu dało się to zauważyć, że wszystkimi siłami jakie mieliśmy staraliśmy się przeć do przodu i strzelić bramki. Udało się tylko jedną - dodawał.
W momencie, gdy Miedziowi strzelili gola i doprowadzili do remisu, Cracovia odpowiedziała trafieniem, które ostatecznie zapewniło Pasom trzy punkty. - Bramka z niczego. W tym momencie nie spodziewaliśmy się, że Cracovia może nam strzelić gola. Parliśmy do przodu, byliśmy rozpędzeni i chcieliśmy zdobyć drugą bramkę, i wygrać to spotkanie. Stało się zupełnie inaczej - skomentował Piątek.
Cracovia też miała jednak sporo szczęścia, bo chwilę później Adam Marciniak wybił futbolówkę z linii bramkowej. - Mieliśmy tę sytuację, zabrakło szczęścia, może wykończenia? Gdyby Arek (Arkadiusz Piech - dop.red.) lepiej uderzył, to piłka wpadłaby do siatki? Mieliśmy też inne okazje, których niestety nie zamieniliśmy na bramkę - powiedział piłkarz.
Mało kto wierzy jeszcze, że Zagłębie zdoła się w tym sezonie utrzymać w najwyższej klasie rozgrywkowej. Taką nadzieję mają jednak jeszcze zawodnicy Miedziowych. - Jest szansa, chociaż musi się na to złożyć wiele składowych. Myślę, że nie ma mowy o odpuszczaniu, gramy do końca. Jeżeli się nie uda, to chcemy pozostawić po sobie dobre wrażenie - podsumował Łukasz Piątek.