O ile na mistrzostwach Europy Wayne Rooney strzelił do tej pory 5 goli, o tyle na mundialu pozostaje bez zdobyczy bramkowej. W 2006 roku w ćwierćfinale otrzymał czerwoną kartkę, a reprezentacja Anglii uległa Portugalii. Cztery lata później, gdy Synowie Albionu również nie błysnęli (odpadli w 1/8 finału po klęsce z Niemcami), gwiazdor Manchesteru United także wypadł bezbarwnie. Czy w Brazylii "Wazza" wreszcie zagra na miarę oczekiwań?
- Wierzę, że tym razem uda mi się odegrać istotną rolę. Nie mam żadnych problemów zdrowotnych, znajduję się w świetnej dyspozycji i nie mogę się już doczekać turnieju. Tym razem nie będzie żadnych wymówek. Liczę, że dotrzemy bardzo daleko, a celem jest sięgnięcie po Puchar Świata. Przy odpowiednim przygotowaniu i odrobinie szczęścia stać nas na triumf - przekonuje napastnik.
[ad=rectangle]
Rooney w październiku bieżącego roku skończy 29 lat. Wiele wskazuje zatem na to, że za cztery lata na rosyjskich stadionach również będziemy oglądać angielskiego snajpera. On sam uważa jednak, że wtedy nie będzie stać go na odegranie istotnej roli. - Czuję, że to moja ostatnia szansa na mundialu. W 2018 roku będę już trochę za stary, by móc dać z siebie wszystko i wywrzeć wpływ na grę Anglii. Dlatego też tak ogromną wagę przywiązuję do nadchodzącego turnieju i w jego trakcie postaram się wydobyć z mojej gry to co najlepsze - tłumaczy.
Napastnik Czerwonych Diabłów w drużynie narodowej rozegrał już 89 meczów i w klasyfikacji wszech czasów kadry plasuje się na 10. pozycji. Spośród piłkarzy powołanych na mundial przez Roya Hodgsona więcej razy w reprezentacji zagrali tylko Steven Gerrard (109) i Frank Lampard (103).