Żółto-czerwoni mieli od początku narzucić swój styl gry wrocławianom i kontrolować przebieg wydarzeń na boisku. Przynajmniej takie były założenia przedmeczowe. Jednak w praktyce, wszystko wyszło zupełnie na odwrót. Po dwóch koszmarnych błędach piłkarzy Jagi, Śląsk Wrocław szybko wysforował się na dwubramkowe prowadzenie i nie dał sobie wydrzeć wygranej. - Mieliśmy zagrać solidnie w obronie, starannie rozgrywając piłkę od tyłu i stwarzać sobie sytuacje bramkowe. Wyszło zupełnie nie po naszej myśli. Sprezentowaliśmy dwa gole przyjezdnym i tak ten mecz się zaczął. Później wrocławianie umiejętnie grali piłką i zdecydowanie zabrakło nam argumentów - powiedział po spotkaniu pomocnik białostoczan Michał Pazdan.
[ad=rectangle]
W drugiej odsłonie konfrontacji Jagiellonia Białystok próbowała konstruować akcje zaczepne, ale bramkę znowu zdobył Śląsk. Swoją droga, było to dosyć kuriozalne trafienie. Dalekim od ideału było też zachowanie golkipera żółto-czerwonych Jakuba Słowika. Jaga do końca walczyła choćby o strzelenie honorowej bramki, jednak wrocławianie po raz kolejny zachowali czyste konto i świetna passa Mariana Kelemena bez straconego gola trwa dalej - Co tu dużo mówić, tak grać nie można. Chciałbym przeprosić naszych kibiców, którzy zachowywali się wspaniale i wspierali nas przez cały mecz. Postaramy się zrehabilitować w pozostałych do końca sezonu kolejkach - zakończył reprezentant Polski.
[event_poll=27493]
Tego samego zdania o przebiegu rywalizacji był również kapitan kapitan białostoczan. - Straciliśmy wszystkie gole po indywidualnych błędach. Śląsk czekał na swoje okazje i doskonale je wykorzystał. Wrocławianie mogli też pokusić się o kolejne trafienia. Po takim spotkaniu do ust cisną się wyłącznie gorzkie słowa - podsumował Rafał Grzyb.