Słowacki szkoleniowiec zaczął pracę na Górnym Śląsku w połowie września ubiegłego roku, zastępując Jacka Zielińskiego, gdy Niebiescy ulegli w Białymstoku Jagiellonii aż 0:6. Od tego czasu zespół wywindował się z pogranicza strefy spadkowej na 3. miejsce.
Skąd taka metamorfoza? - Trener Kocian wprowadził trochę spokoju. Popracowaliśmy też nad konsekwencją taktyczną i zaczęliśmy fajnie grać. Myślę, że najistotniejszy był jego charakter. On nie należy do ludzi nerwowych i dlatego potrafił nam sporo wytłumaczyć. Znaleźliśmy wspólny język i na razie jest dobrze - powiedział Filip Starzyński.
[ad=rectangle]
Na przykładzie Jana Kociana można wysnuć wniosek, że dobór właściwego szkoleniowca jest wręcz kluczowy, jeśli marzy się o osiąganiu sukcesów. - Ciężko to jednoznacznie ocenić. Faktem jest jednak, że piłkarze byli ci sami zarówno przed jego przyjściem, jak i po. To dowód, że trener Kocian jest dobrym fachowcem. Widać, że w drużynie panuje chemia, wszystko zatrybiło i poszliśmy do przodu - dodał 23-letni pomocnik.
Za kadencji słowackiego opiekuna Niebiescy odnotowali 15 zwycięstw, 7 remisów i 7 porażek. Aktualnie zajmują 3. miejsce w tabeli z przewagą dwóch punktów nad Górnikiem Zabrze. Muszą zatem przypieczętować lokatę na podium w niedzielnej potyczce z Pogonią Szczecin.