Dlaczego Lech nie wygrał z Nancy?

Lech stracił bramkę w ostatnich minutach i na prawdę niewiele brakowało a w swoim pierwszym meczu zdobyłby komplet punktów. Nie udało się jednak, a główną przyczyną mogła być choroba, która dopadła kilku graczy Kolejorza.

1. Lech zagrał słabo w końcówce. Przy korzystnym wyniku podopieczni Franciszka Smudy powinni się raczej skupić na destrukcji. W końcowym fragmencie Lechici próbowali dobić rywala, grali ofensywnie i tym samym ryzykownie. Nie udało się strzelić trzeciej bramki i kilka minut przed końcem Robert Lewandowski przewrócił się w środku pola, a goście rozegrali wzorową kontrę, która zakończyła się golem. - Robert przekonał się, ile jeszcze czeka go pracy, żeby fizycznie wytrzymać walkę w Europie - stwierdził po meczu Smuda.

2. Gospodarze w miarę upływu czasu opadali z sił. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest prosta. Jeszcze przed spotkaniem gorączkę miał Manuel Arboleda, przeziębił się również Rafał Murawski.

3. Trener Smuda znany jest z tego, że nakazuje swoim podopiecznym pressing na połowie rywala. W czwartkowym spotkaniu tego właśnie zabrakło. - Zrobiłem to ze względu na piłkarzy, którzy byli osłabieni po chorobie. Gdybyśmy biegali na ich połowie cały czas, to ostatnie pół godziny byłoby już tylko czołganiem po murawie.

4. Nieskuteczność była główną bolączką Kolejorza. Tak naprawdę bramkarz przyjezdnych - Gennaro Bracigliano był najsłabszym punktem rywala. Najpierw wpadł z piłką do siatki po zagraniu Semira Stilicia, a tuż przed końcowym gwizdkiem wyszedł z bramki i tylko brak precyzji Hernana Rengifo uratował Francuzów.

5. Menedżer Kolejorza nie miał na ławce zawodnika, który mógłby okazać się asem w ostatnich chwilach. W drugiej połowie wszedł Tomasz Bandrowski, lecz widać było, że nie czuje się dobrze po przebytej chorobie. Na placu gry nie pojawił się Piotr Reiss, ale akurat on niewiele by zdziałał przy rosłych obrońcach AS Nancy.

Komentarze (0)