Andrzej Prawda (trener Odry Opole): Dla mnie takim głównym motywem odprawy i spotkań w czasie mikrocyklu było ciągłe przypominanie tego nieszczęsnego meczu. Chciałem wyzwolić w zawodnikach chęć odwetu. Jeżeli gdzieś jest i czuwa ta piłkarska sprawiedliwość to na pewno nam to dzisiaj oddała. Ale to były tylko takie dywagacje, bo trzeba było wyjść na boisko i walczyć. Ja już powiedziałem, że ten mecz nie będzie spotkaniem ładnym dla oka, ale meczem walki. Zarówno dla nas, jak i dla Stalówki ten mecz stanowił taką jakby podstawę do tego, co się będzie działo w zimie. Na pewno jak się ma ten fundament dwudziestu paru punktów to pracuje się wtedy łatwiej i mniej nerwowo, gdy jest ich mniej. Cieszy mnie zwycięstwo, w dodatku tak okazałe. Nareszcie się odblokowaliśmy, chociaż ten, który powinien strzelać, dzisiaj zawiódł na całej linii. Gdyby Józek wykorzystał swoje szanse to na pewno byłby wysoko w tabeli strzelców. Strzelał za to Filipowicz, więc nic się nie stało. Cieszę się, że godnie i z ładnym wynikiem, choć może nie najpiękniejszą grą pożegnaliśmy się z naszym stadionem.
Marcel Surowiak (obrońca Odry Opole): Przed meczem powiedzieliśmy sobie, że na bok odkładamy wszystko to, co dzieje się w klubie. Powiedzieliśmy, że idziemy na boisko, walczymy o trzy punkty, że chcemy udowodnić wszystkim, że zasługujemy na wypłaty, premie i na to, co nam się należy. Oczywiście liczyliśmy też punkty, bo wszyscy wiedzą, jaka jest sytuacja w tabeli i były nam one potrzebne, żeby mieć tą zimę choć trochę spokojną.
Filipe (obrońca Odry Opole): Wygraliśmy mecz, mamy punkty, ale pieniędzy nie mamy dalej. Więc finansowo nic nam to nie daje. Cieszy nas wynik i trzy punkty, ale tyko tyle. Osobiście nie miałem w ogóle motywacji na ten mecz. Wyszedłem, zrobiłem swoje i cieszę się, że wygraliśmy.
Paweł Odrzywolski (obrońca Odry Opole): Zwycięstwo cieszy, choć na pewno nie była to jakaś piękna gra. Najważniejsze są trzy punkty po tych porażkach. Mimo tego, jaka jest sytuacja w klubie zmobilizowaliśmy się, zrobiliśmy trzy punkty, wygraliśmy przekonywająco i teraz trzeba zrobić to samo na Podbeskidzie.
Władysław Łach (trener Stali Stalowa Wola): Przegraliśmy, choć muszę powiedzieć, że ten wysoki wynik - a mógł jeszcze wyższy - był efektem zmiany, jaką postanowiłem zrobić w okolicach 60 minuty meczu i grać bardziej ofensywnie. Była to też konsekwencja analiz i rozmowy w szatni, bo zespół wyrażał chęć podjęcia ryzyka. To okazało się błędem, a przegrać mogliśmy jeszcze wyżej. Był taki moment, że przy 1:0 mieliśmy kilka akcji lewą stroną, ale to było za mało. Pozwolenie mojemu na zbyt otwartą grę sprawiło, że skończyło się tak jak się skończyło. W pierwszej połowie, do 25. minuty graliśmy poprawną piłkę, utrzymywaliśmy się przy piłce. Pierwsza połowa była jeszcze w miarę do przyjęcia, ale w drugiej działy się rzeczy, jakie dziać się nie powinny. Jeżeli myśli się tylko o ataku, to tacy doświadczeni piłkarze, jacy niewątpliwie są w Odrze na pewno to wykorzystają. Nie będę się tłumaczył problemami kadrowymi, choć one na pewno mają wpływ na postawę. Na pewno musimy się zastanowić nad tym meczem i przeanalizować tą rundę, bo ona dla mnie jak i dla zespołu jest kompletnie nieudana. Gratuluję trenerowi, że potrafił odegrać się po porażce w Stalowej Woli.
Tomasz Wietecha (bramkarz Stali Stalowa Wola): Tego nie da się jakoś normalnie wytłumaczyć. Do 25 minuty prowadziliśmy równorzędną grę z Odrą i nagle dostajemy bramkę. Nie wiadomo skąd i jak ona się wzięła. Jeszcze do przerwy staraliśmy się coś zrobić. Po przerwie Odra mogła strzelić jeszcze więcej i nas naprawdę zbić. W dzisiejszym meczu byliśmy słabsi.
Krystian Lebioda (obrońca Stali Stalowa Wola): Trudno cokolwiek powiedzieć. Na wyjazdach przegrywamy mecz za meczem. Czym to jest spowodowane? Nie wiem. Pewnie u każdego w psychice coś siedzi. Niby jesteśmy cofnięci, niby jest nas dużo z tyłu, a i tak tracimy takie przypadkowe bramki. Pierwsza nie wiadomo skąd się wzięła, a dwie kolejne to już chyba konsekwencja może trochę błędu sędziego, ale nie chcę na niego zwalać. Pretensję musimy mieć do siebie, bo gramy słabo. Jakby dłużej było 1:0 to różnie by się to mogło potoczyć, a tak było 2:0, 3:0, a były jeszcze kolejne okazje. Szkoda, że tak to się skończyło.