Z rywalami teoretycznie lepszymi lepiej się gra - rozmowa z Piotrem Celebanem, piłkarzem Śląska Wrocław

Wrocławianie, w składzie których gra Piotr Celeban byli zdecydowanym faworytem tego meczu, jednak po końcowym gwizdku sędziego to gliwiczanie cieszyli się z osiągniętego rezultatu. Całe spotkanie w barwach Śląska rozegrał Celeban, który według trenera WKS-u zasługuje na sprawdzenie reprezentacji kraju.

Artur Długosz: W sobotnim meczu po raz pierwszy w sezonie przegraliście na własnym boisku. Co się właściwie takiego stało?

Piotr Celeban: Na pewno strzeliliśmy mniej bramek niż Piast. Musieliśmy prowadzić grę, co kosztowało nas dużo siły. Piast kontratakował, my mieliśmy dużo trudniejsze zadanie i wyszło tak jak wyszło.

Czy do tego rywala nie podeszliście mniej zmobilizowani? Już przed spotkaniem wszyscy dopisywali Śląskowi trzy punkty…

- Nie, oczywiście, że nie. My nigdy nie lekceważymy rywala. Nie kierujemy się tym, co mówi opinia. Mało osób w ogóle czyta gazety, dlatego nam to w głowach nie siedziało.

Czym w sobotę zaskoczył was Piast? Na pewno czymś musiał, skoro zostaliście pokonani przez ten zespół.

- Czy zaskoczył… Wiedzieliśmy, że będą grali z kontrataku. Niczym takim wielkim nas nie zaskoczyli, po prostu strzelili bramkę. Udało im się umieścić piłkę w siatce w takim dość dużym zamieszaniu. Później zaczęli murować i tyle.

Czy nie popadacie w lekki kryzys? Wcześniej zremisowaliście dwa spotkania, teraz porażka.

- Nie, nie sądzę, żeby to był jakikolwiek kryzys. Ciągniemy to cały czas do przodu, może teraz faktycznie troszeczkę opadliśmy z sił, ale sądzę, że będzie dobrze.

Przed wami teraz ciężkie mecze. Nie obawiacie się troszkę tego?

- Nie, pewnie, że nie. Czego mamy się bać? Co mamy do stracenia?

Miejsce w tabeli.

- Pewnie, że tak, możemy tylko być wyżej. Patrzymy w górę, także nie boimy się.

Czy to nie jest tak, że z rywalami z wyższej półki, jak na przykład Lech Poznań macie większą chęć pokazania się, niż z tymi słabszymi drużynami?

- Tu nie chodzi o to. Można to zauważyć przykładowo po piątkowym meczu Legii Warszawa z Polonią Bytom, a meczu Legii z Wisłą Kraków. Z rywalami teoretycznie lepszymi lepiej się gra. Z nimi więcej gra się w piłkę. Z tymi gorszymi naprawdę trzeba się dużo nabiegać.

Z drużynami ze Śląska gra nie jest taka łatwa…

- Nie jest, nie jest. Zdecydowanie nigdy nie była, nie sądzę, że kiedykolwiek będzie się z nimi łatwo grać.

Jak pan odnosi się coraz częstszych opinii wygłaszanych na przykład przez trenera Ryszarda Tarasiewicza, że zasługuje pan na grę w reprezentacji Polski?

- Na pewno jest to marzeniem każdego zawodnika. Gdyby nadarzyła się taka sytuacja, to bym na ten temat nie dyskutował tylko pojechał i się sprawdzał.

Widzi pan siebie w tej reprezentacji?

- Mam nadzieję, że kiedyś zagram w tej reprezentacji. Jeszcze nie jest to taka forma reprezentacyjna, ale mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie.

Czego w sobotę zabrakło do zwycięstwa?

- Mieliśmy parę okazji, także zabrakło dokładności i wykorzystania tego, co mieliśmy.

Aura wam trochę przeszkadzała?

- Nie, nie. To była bardzo dobra pogoda. Piłka szybko chodziła, także ta aura była sprzyjająca do gry.

Przy straconym golu defensywa nie popełniła błędu? Nie zabrakło krycia?

- Nie sądzę, bo przy tym zawodniku był nasz piłkarz. Po prostu dobrze się zastawił. Jeszcze raz bym musiał tą sytuację zobaczyć, ale sądzę, że chyba nasz obrońca się poślizgnął. To nie było zależne od niego. Potem wpadło do siatki.

W meczach w Chorzowie i Warszawie zadowoli was remis, czy walczycie o pełną pulę?

- Pewnie, że o pełną pulę. Tylko i wyłącznie o to.

Źródło artykułu: