Praca w Ząbkach była dla Marcina Sasala przepustką do T-Mobile Ekstraklasy, gdzie przejął Koronę Kielce. Następnie prowadził Pogoń Szczecin, Podbeskidzie Bielsko-Biała oraz reprezentację Polski U-19. Jak w tym czasie zmienił się Dolcan? - Praktycznie zmieniło się wszystko. Jedna rzecz jest ważna, że nie zmienili się ludzie. To są ci sami ludzie, z którymi awansowaliśmy do I ligi i do tej pory to trwa. Widać, że pracują z zaangażowaniem i klub się rozwinął. Trzeba pochwalić sponsora - pana Dolińskiego, który od dwudziestu lat łoży pieniądze na tę drużynę i dalej widzi sens w tej pracy - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przyznaje Sasal.
[ad=rectangle]
Poprzednio trener spędził w Dolcanie niemal dwa lata. W tym czasie wywalczył awans na zaplecze ekstraklasy, a w kolejnych rozgrywkach spokojnie utrzymał Dolcan w I lidze. Teraz po świetnym ubiegłym sezonie, gdy drużyna zajęła trzecie miejsce w tabeli odszedł Robert Podoliński oraz m.in. król strzelców Dariusz Zjawiński. - Takie jest życie. Trzeba to poskładać. Ja zostawiłem zespół na 4. miejscu i później kolejni trenerzy mieli duże problemy, żeby utrzymać się w lidze. Ja sobie zdaję sprawę, że ten wynik jest wyśrubowany. Trener Podoliński miał przez trzy lata praktycznie wolną rękę i rzeczywiście świetnie to wszystko poukładał - uważa 43-letni szkoleniowiec.
Okres przygotowawczy Dolcan rozpoczął od sparingu z Górnikiem Łęczna. Beniaminek T-Mobile Ekstraklasy prowadził już 2:0, ale I-ligowiec doprowadził do remisu. - Błędy w obronie, które popełniliśmy przy kontrze Górnika i bramce na 0:2 na pewno trzeba przeanalizować. Prezentowaliśmy się dobrze w tym meczu i dużo posiadaliśmy piłkę na połowie przeciwnika. Można być zadowolonym. Piłkarze pokazali się naprawdę w dobry sposób. Czeka nas poważna praca nad defensywą, bo za łatwo straciliśmy bramki - analizuje Sasal.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Sztab szkoleniowy pracuje nad wzmocnieniami zespołu. Niewykluczone jednak, że inne kluby zdecydują się sięgnąć po kolejnych zawodników Dolcanu. - Kontrakty trzeba szanować. Nikt nie odejdzie za darmo. Wszystko jest kwestią ceny, ale to sprawa między prezesem klubu - jego decyzjami personalnymi a ewentualnym kontrahentem - kwituje trener.