Damian Filipowski, Artur Długosz: Sparing z Miedzią Legnica zakończył się wynikiem 4:4. Pana zespół dobrze zaprezentował się w ofensywie w II połowie meczu, ale też słabo jeżeli chodzi o defensywę w pierwszej odsłonie widowiska.
Tadeusz Pawłowski: Tak, pierwsza połowa... Tak bym to podsumował: drużyna jest zmęczona. To jest normalne, siódmy dzień obozu, wysokie temperatury, dwa razy dziennie trening. Uważam, że to że jest zmęczona, to jest to żadne wytłumaczenie do nieuporządkowanej gry. Chcieliśmy grać w pierwszej połowie do przodu, ale przede wszystkim wszystkie zespoły budują swoją grę na stabilnej postawie w defensywie. 0:3 po 45 minutach na pewno da nam przemyślenia, żeby było więcej porządku w grze.
[ad=rectangle]
Druga połowa naprawdę była bardzo dobra. Z 0:3 się podnieść, to rzadko się zdarza. Ja od razu wiedziałem, że Miedź Legnica ma dużo chłopców, którzy grali już wysoko i to będzie dla nas dobry sparingpartner. Martwię się, że Juan Calahorro może mieć kontuzję nosa. Musimy odczekać, na pewno pojedzie do szpitala (Juan Calahorro doznał złamania nosa bez przemieszczenia - dop.red.). A tak, to bardzo się cieszę, że kolejny mecz bez porażki. Pracujemy dalej, bo trzeba to przeanalizować i już po przyjeździe z obozu zaczniemy ten cykl dochodzenia do formy startowej. W sobotę mieliśmy bardzo, bardzo ciężki trening. Przeszedłbym teraz do porządku dziennego, ale na pewno przy analizie, bo każdy mecz i każdy trening nagrywamy i analizujemy, zwrócę uwagę na niekonsekwencję w grze defensywnej w pierwszej połowie.
Trzy gole stracone w pierwszej połowie po przerwie dały okazję do gry pressingiem, co akurat wyglądało bardzo dobrze i było skuteczne.
- Ćwiczymy to. Na pewno przy takich warunkach i zmęczeniu było ciężko, ale bardzo się cieszę - trzeba się przemóc, wykazać silną wole i to nam się udało. Konsekwencją tej dobrej gry w pressingu było wyrównanie meczu. Cały czas nad tym pracujemy, jest to bardzo trudny element. Uważam, że w tym spotkaniu zdał egzamin.
Jak komplikują sytuację kontuzja Marco Paixao i złamanie nosa przez Juana Calahorro?
- Każda kontuzja komplikuje, ale musimy też to brać pozytywnie pod tym względem, że ja nie mogę teraz płakać i szukać wytłumaczenia wyników meczu tym, że ktoś gra czy nie gra. Musimy znaleźć optymalne ustawienie, które w meczu z Ruchem Chorzów da nam zwycięstwo i nad tym teraz będziemy w najbliższych dniach pracować.
Śląsk Wrocław kadrowo jest gotowy na te dwie absencje?
- Jeszcze spokojnie. Nie chciałbym i myślę, że zarząd klubu też - nie chcielibyśmy robić żadnych nerwowych ruchów, żeby wykonać właśnie jakiś taki ruch, który nic by nam nie przynosił czy by wchodził zawodnik tylko, by uzupełnić kadrę. Myślę, że jeżeli to będzie jakiś ruch, to będzie to zawodnik, który podniósłby jakość drużyny i jakość naszej gry.
Dużo pracujecie chyba nad stałymi fragmentami gry, bo z Miedzią Legnica tak strzeliliście trzy gole.
- Oczywiście. Każdy dzień pracy na zgrupowaniu jest dniem naprawdę wytężonego wysiłku. Zarówno nie szczędzimy zajęć na stałe fragmenty gry, nie szczędzimy wysiłku na indywidualny trening dla młodych zawodników. Taki odbywa się dwa razy w tygodniu, gdzie chcemy poprawić jakość gry czy technikę młodych zawodników. Wiem, że kadra znajduje się troszeczkę w przebudowie, troszeczkę zaczyna wchodzić to nowe pokolenie. Z drugiej strony na pewno o jakości drużyny będą stanowili w dalszym ciągu zawodnicy, którzy u nas grali, piłkarze doświadczeni, ale będziemy chcieli, żeby w ciągu roku młodzi piłkarze coraz częściej wchodzili.
Bardzo się cieszę, że mamy teraz też chłopców z regionu, z Dolnego Śląska, z Wrocławia i ta ilość obcokrajowców w tej chwili nie jest już tak rażąca na naszą niekorzyść. Po prostu dalej praca, praca, praca, nie załamywanie rąk i pozytywne myślenie. Myślę, że jeszcze do początku sezonu uda nam się wzmocnić zespół i w miarę możliwości żebyśmy powalczyli o jak najwyższe miejsce w tabeli.
Mówił pan o młodych zawodnikach, w końcówce spotkania z Miedzią Legnica wszedł na boisko Maciej Pałaszewski. Pokazał się naprawdę z bardzo dobrej strony.
- Uważam Maćka Pałaszewskiego za bardzo duży talent. Jest to chłopak, który jeszcze w tym roku grał juniorach młodszych. W związku z tym, że oglądaliśmy dużo meczów juniorów młodszych, juniorów starszych, naszej drugiej drużyny, to doszliśmy do wniosku, że jeżeli chcemy w przyszłości wprowadzać młodych zawodników, to musimy już w tej chwili brać pod opiekę piłkarzy jak najmłodszych. Teraz to uczyniliśmy. Musimy teraz tylko dbać o to, aby ich przygotować mentalnie, fizycznie i technicznie do wejścia do pierwszego zespołu. Jest to długi proces. Myślę, że też wszyscy ludzie wokół nas, szczególnie nasi kibice, będą mieli trochę cierpliwości i naprawdę z tych chłopców będziemy mieli w przyszłości duży pożytek.