Trener Mariusz Rumak Dawida Kownackiego wpuścił na boisko w 68. minucie. Dziesięć minut później musiał je na chwilę opuścić po tym jak został mocno trafiony piłką przez jednego z obrońców Nomme Kalju. 17-letni zawodnik szybko wrócił na plac gry, ale po meczu udał się do szpitala, aby sprawdzić czy nie stało się nic poważnego.
[ad=rectangle]
Kownacki dał dobrą zmianę i przypieczętował awans Lecha Poznań do kolejnej rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej. Uczynił to dopiero w doliczonym czasie gry, choć wymarzoną okazję miał kwadrans wcześniej. - Otrzymałem idealne podanie od Muhameda Keity i miałem doskonałą sytuację, którą powinienem korzystać. Koledzy mówili mi, że miałem blisko bramkarza. Mogłem podnieść piłkę, a wtedy byłby gol. Zdobyłem jednak bramkę później i cieszę się z tego powodu - opowiada lechita.
Lech przez cały mecz kontrolował wydarzenia na boisku, ale w drugiej połowie grał słabiej i w końcówce było nieco nerwów, bo stracona bramka dałaby awans Nomme. - Powinienem wykorzystać wcześniejszą sytuację, a nie byłoby tych nerwów. Strzeliłem na 3:0 w 90 minucie, widocznie tak miało być. Cieszę się z tego, bo to mój pierwszy gol w europejskich pucharach i oby tak dalej - kończy Kownacki.
Dawid Kownacki ze stadionu pojechał do szpitala
Dawid Kownacki po meczu z Nomme Kalju udał się do szpitala. Młody napastnik Lecha Poznań został mocno trafiony piłką w szczękę i pojechał sprawdzić czy nie doszło do żadnego urazu.
Źródło artykułu: