Agnieszka Kiołbasa: Za wami dwa trudne wyjazdowe spotkania. Zdobyliście w nich w sumie trzy punkty. Wynik całkiem dobry, ale mając na uwadze okoliczności porażki w meczu z Polonią Warszawa, niedosyt na pewno pozostaje...
Kamil Glik: - Na pewno duży niedosyt jest, bo jechaliśmy do Warszawy z nastawieniem, żeby powalczyć, żeby zdobyć przynajmniej ten jeden punkt. Nie udało się. Było minęło. Na pewno ten karny podyktowany przeciwko nam był kontrowersyjny, ale to już historia. Nie myślimy o tym. Przygotowujemy się do następnego meczu w sobotę i chcemy zagrać o pełną pulę.
W konfrontacji z liderem rozgrywek, zespołem Polonii od remisu dzieliło was zaledwie dziesięć minut. Teraz spróbujecie odbić sobie tamto niepowodzenie w starciu z Odrą?
- Dokładnie. Teraz zrobimy wszystko, żeby sobie odbić tamto niepowodzenie i zdobyć w sobotę te trzy punkty. W Wodzisławiu idzie nam całkiem nieźle. W meczach, które mieliśmy do tej pory, w których graliśmy jako gospodarze, zaprezentowaliśmy się dobrze, zdobyliśmy punkty i mam nadzieję, że tak będzie i tym razem.
W Wodzisławiu rzeczywiście wiedzie się wam nie najgorzej. Tym razem jednak zmierzycie się tam z Odrą. Będziecie gospodarzem meczu, który odbędzie się na stadionie, na którym swoje spotkania od dawien dawna rozgrywa właśnie Odra...
- Na pewno dziwna to sytuacja, ale trudno trzeba grać. Tak już musi być. To mecz jak każdy inny, chociaż Odra na pewno będzie się czuła jak u siebie. Na pewno ten zespół będzie w lepszej sytuacji. My jednak jedziemy tam, by walczyć o trzy punkty.
Odra w tym meczu będzie miała przewagę. Nie chodzi tu nawet o liczbę widzów na trybunach, bo na stadionie na pewno zasiądzie większość kibiców z Wodzisławia, ale o atut boiska. Odra gra na stadionie przy Bogumińskiej od wielu lat, wy rozegraliście tam raptem kilka spotkań...
- Na pewno Odra będzie miała ułatwienie, ale nam dobrze się wiedzie w Wodzisławiu. Wszystkie mecze z tymi z zespołami, z którymi walczymy praktycznie wygraliśmy. Przegraliśmy tam jeden raz. Wygraliśmy z Cracovią, ŁKS-em, Polonią Bytom. Także wyniki pokazują, że ten stadion nam po prostu leży.
Odra ostatnio nie radzi sobie najlepiej. Nie potrafi wygrać w lidze od 6. kolejki, kiedy to pokonała Polonię Bytom. Wy z kolei przegraliście we wtorek pierwszy raz od czterech spotkań. Zatem wasza sytuacja jest przed tym meczem lepsza.
- Można powiedzieć, że Odra jest w takiej sytuacji jak my. My ostatnio przegraliśmy z Polonią, Odra w podobnych okolicznościach uległa Wiśle Kraków, bo straciła bramki w doliczonym czasie gry. My zeszliśmy z boiska pokonani po kontrowersyjnym rzucie karnym. Także ten mecz jest tak samo ważny dla nas, jak i dla nich.
Ty wróciłeś do kadry Piasta po przerwie spowodowanej zawieszeniem za nadmiar żółtych kartek. Zagrałeś w meczu z Polonią i mogłeś zostać bohaterem. W samej końcówce meczu przeprowadziłeś znakomitą akcję, która mogła dać wam wyrównanie...
- W ostatnich minutach tego meczu postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Chcieliśmy za wszelką cenę wyrównać. Nic ta moja akcja jednak nie dała. Teraz zapominamy o tym, co było. Przed nami Odra. Oby takich akcji jak najwięcej było w Wodzisławiu.
W Warszawie została przerwana wasza passa meczów bez straconej bramki. Wasz bramkarz w trzech poprzednich spotkaniach zachował czyste konto. We wtorek musiał już wyciągać piłkę z siatki.
- Na pewno ta bramka z Polonią nas zabolała, Tym bardziej, bo w trzech wcześniejszych meczach zagraliśmy na zero z tyłu. Także na pewno ta bramka boli podwójnie. Jednak ta nasza gra w obronie wygląda już naprawdę nieźle. Jeśli z tyłu gramy na zero, zawsze coś w przodu można stworzyć. Zwłaszcza w tych drugich połowach, bo one w naszym wykonaniu są przeważnie lepsze.
No właśnie. Można mówić o dwóch obliczach Piasta. Dlaczego te połowy w waszym wykonaniu tak się od siebie różnią?
- My od początku meczu walczymy na maksa, od pierwszej minuty. Wydaje mi się, że ta dobra gra w drugiej połowie wynika z dobrego przygotowania fizycznego. Te ostatnie 30 minut meczu wygląda naprawdę nieźle. Wtedy stwarzamy akcje, po których strzelamy bramki. Ważne, by z tyłu nic nie stracić, a z przodu może uda się coś strzelić.
Teoretycznie tak, ale z tą waszą skutecznością nie jest najlepiej. Napastnicy rzadko trafiają do siatki. We Wrocławiu odblokował się co prawda Daniel Koczon, ale w Warszawie już nie trafiliście do siatki..
- Z tyłu wygląda to dobrze, z przodu trochę gorzej, ale odblokował się Daniel. Strzelił bramkę we Wrocławiu. W meczu w Warszawie nie byliśmy faworytem. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy jednak pokusić się o remis. To wszystko to już jednak przeszłość. Teraz myślimy tylko o sobotnim meczu, bo jest to dla nas bardzo ważne spotkanie.