Marcin Ziach: Krótko przed startem T-Mobile Ekstraklasa podpisałeś umowę z Piastem Gliwice. Co cię przekonało, że stadion z Okrzei to dobre miejsce?
Piotr Brożek: Nie ukrywam, że ofert było kilka, ale w rozmowach Piast był najkonkretniejszy i to było dla mnie wiążące. Ponadto nie ukrywam, że zależało mi na tym, żeby być blisko rodziny i móc na treningi dojeżdżać z Krakowa. Połączenie między oboma miastami jest idealne i cieszę się, że trafiłem właśnie do Gliwic.
Negocjacje były trudne?
- Nie, dogadaliśmy się praktycznie w kilkadziesiąt minut. Przedstawiliśmy sobie swoje oczekiwania i szybko zawarliśmy porozumienie. Jeśli jest chęć z obu stron, to nietrudno się dogadać.
[ad=rectangle]
Poniekąd tym transferem wróciłeś do macierzy, bo pierwsze poważne kroki w elicie stawiałeś w Górniku Zabrze.
- Byłem wypożyczony do Zabrza z Wisły Kraków i bardzo miło ten okres wspominam. Przede wszystkim ograłem się w ekstraklasie, bo w Wiśle były wtedy takie czasy, że młodym zawodnikom ciężko było przebić się do składu. Zresztą ja grałem w Górniku, a Paweł był na wypożyczeniu w GKS Katowice. Na pewno nam obu gra na Śląsku dużo dała i dobrze się tu czuliśmy. To też było ważne przy podpisywaniu umowy z Piastem.
Przed rokiem Piast reprezentował Polskę w europejskich pucharach, a w ostatnim sezonie bił się o utrzymanie w lidze.
-
Na pewno ten wynik był dla wielu rozczarowaniem. Walczyli jednak o byt i czynili to skutecznie. Teraz rozpoczęliśmy nowy sezon i zrobimy wszystko, by załapać się do górnej "ósemki". To jest nasz cel i na pewno jest w naszym zasięgu.
W Gliwicach doszło latem do kilku poważnych zmian kadrowych. Odeszło trzech podstawowych zawodników. Taki wstrząs Piastowi pomoże?
- Mam nadzieję, że pójdzie za ruchami transferowymi dobry wynik w lidze. Na pewno odejście takich zawodników jak Darek Trela czy Mateusz Matras jest dla klubu bolesne, ale działacze zrobili wszystko, by te braki uzupełnić. Odszedł też Krzysiek Król, a w jego miejsce klub zastąpił mnie i wierzę, że będę dobrym jego następcą.
Jesteś rozczarowany, że twoja przygoda z Wisłą Kraków zakończyła się w taki sposób? Byłeś na wiosnę zawodnikiem podstawowego składu...
- Tak się życie potoczyło, że musiałem z Wisłą się rozstać. Na pewno jakiś żal jest, ale to już jest za mną i staram się o tym nie myśleć. Jestem zawodnikiem Piasta i chcę z tym klubem walczyć o dobry wynik w lidze, a jeśli przy okazji uda się wygrać w Krakowie, to na pewno nie będę rozpaczał.
Mecz w Krakowie przyszedł już w drugiej kolejce nowego sezonu. Rozgrywki rozpoczęliście od wysokiej porażki.
-
To na pewno nam chluby nie przynosi, ale takie mecze się zdarzają. Początek sezonu to zawsze duża niewiadoma. Nam nie wyszło i przegraliśmy wysoko w Poznaniu, ale nie oznacza to, że w Krakowie musi być podobnie. Jestem przekonany, że możemy z Wisłą na jej terenie powalczyć o punkty i z takim nastawieniem wyjdziemy na boisko. Powtórki z meczu z Lechem na pewno nie będzie.
Spotkanie przy Reymonta wywołuje u ciebie dodatkowy dreszczyk emocji?
- Spędziłem w Wiśle kilkanaście lat, więc trudno byłoby przejść obok tego meczu obojętnie. Żadnych sentymentów na boisku jednak nie będzie. Liczy się tylko Piast i to, by moja drużyna zdobyła w Krakowie punkty. Szatni na pewno nie pomylę, znam doskonale rywala i tę wiedzę będę się starał wykorzystać.
Podpowiesz co nieco trenerowi przed pierwszym gwizdkiem?
- Jeśli będzie miał jakieś pytania, na pewno podzielę się z nim swoimi spostrzeżeniami. Jestem jednak przekonany, że Wisła jest dobrze rozpracowana przez naszych analityków i będziemy znać doskonale wszystkie słabsze strony rywala. Ostatnio Piast w Krakowie wygrał, więc dlaczego historia miałaby się nie powtórzyć.