Być może na słabszą formę bydgoskiej drużyny wpływ miało zmęczenie zbyt dużą częstotliwością gier. Zawisza w przeciągu dziesięciu dni rozegrał aż cztery spotkania. Najpierw w Superpucharze Polski z Legią Warszawa, potem w lidze z Koroną Kielce, następnie w Lidze Europejskiej z Zulte Waregem i na koniec z Jagiellonią. Co prawda w tych meczach na boisko wybiegły zdecydowanie inne jedenastki, ale pomimo to intensywność dała się piłkarzom mocno we znaki. Pomocnik Kamil Drygas uważa jednak zdecydowanie inaczej.
[ad=rectangle]
- Raczej to nie miało znaczenia, bo najlepsze drużyny na świecie cały rok grają co trzy dni. Nam na początku sezonu rzeczywiście się tak wszystko nałożyło na częstsze występy, ale według mnie to nie jest powód, że straciliśmy ligowe punkty z Jagiellonią. Byliśmy zdecydowanie słabi i Jagiellonia skutecznie nas wypunktowała - przyznał Drygas.
- Gdy przegrywa się 0:2, to wówczas zawsze zmienia się taktykę defensywną na ofensywną. My powinniśmy zacząć atakować od pierwszego gwizdka sędziego, a nie dopiero w ostatnich dziesięciu minutach. W tym tygodniu musimy mocno przeanalizować we własnym gronie to spotkanie i za kilka dni we Wrocławiu ze Śląskiem powalczyć o zwycięstwo - dodał Drygas.
Dla Zawiszy to już drugi sezon z rzędu na boiskach T-Mobile Ekstraklasy. Zazwyczaj bywa tak, że właśnie dla ubiegłorocznego beniaminka właśnie drugi rok w krajowej elicie bywa najtrudniejszy. Tak było w przypadku chociażby Piasta Gliwice, który rok temu po udanym sezonie w kolejnym bronił się przed spadkiem do I ligi. Czy niebiesko-czarnych czeka taka sama droga? - Nie, pierwszy raz słyszę o takiej rzeczy - zakończył Drygas.