Czas stworzyć prawdziwy kolektyw - rozmowa z Włodzimierzem Tylakiem, trenerem Widzewa Łódź

Trener Widzewa Łódź, Włodzimierz Tylak chce scalić zespół i powalczyć o awans, choć wie, że łatwego zadania z pewnością mieć nie będzie.

KoniarekBoniek czy  Smolarek - takie słynne nazwiska reprezentowały niegdyś barwy Widzewa. Budowały one w pewnym stopniu jego markę i tworzyły historię. Tysiące kibiców zajmowało trybuny i z wypiekami na twarzy śledziło poczynania swojej drużyny. Ale dobra passa łódzkiego teamu zaczęła się kończyć i nad klubem zawisły czarne chmury. Co mniej wierni kibice twierdzili, że wszystko, co dobrego zdarzyło się w tym klubie, bezpowrotnie przeminęło i nucili pod nosem słowa piosenki Maryli Rodowicz: "ale to już było i nie wróci więcej". Faktem jest, że w pewnym momencie cały duch Widzewa uległ pod naporem problemów finansowych, rozłamu wewnętrznego w klubie czy odejściu znaczących zawodników. Okręt zwany Widzew Łódź zaczął dość szybko iść na dno. Długo trwały poszukiwania dobrego sternika, który wyciągnąłby go na powierzchnię i stworzył w nim drużynę gotową go ratować. Teraz Widzew zdobył nowego, charyzmatycznego trenera i odbudowuje swoją formę sportową. Włodzimierz Tylak nie przestraszył się trudnego zadania jakim jest ustabilizowanie sytuacji w zespole i od razu zaczął z nim ciężkie przygotowania, by dobrze wystartować w rundzie wiosennej. Pierwsze sukcesy już wywalczył: jego podopieczni pokonali podczas sparingu Stal Kraśnik oraz Avię Świdnik. Mimo, że grali z III-ligowcami, to nie zlekceważyli rywala i zaprezentowali dobrą formę. Trener Tylak zapowiada jednak, że przed nimi jeszcze sporo pracy, ale z walki o awans z całą pewnością nie zrezygnuje.
[ad=rectangle]
Anna Irma Stelmaszek: W tamtym sezonie Widzew Łódź musiał sprostać wielu problemom m. in.: miał zakaz transferów gotówkowych, trudności w pozyskaniu nowych graczy, odeszli znaczący zawodnicy. Jak wygląda obecna sytuacja w klubie? Jakie nastroje w nim teraz panują?

Włodzimierz Tylak: Zawsze taka sytuacja, jaką miała drużyna tak znaczącego klubu w Polsce powoduje pogorszenie nastrojów w szatni. Ten spadek z Ekstraklasy niewątpliwie negatywnie wpłynął na nastroje w klubie. Wiadomo, że spadek wiąże się z dużymi stratami finansowymi, bo nie ma wtedy pieniędzy, które zawsze otrzymują zespoły z najwyższej ligi rozgrywkowej. Przez tę sytuację przygotowania do rozgrywek nie są łatwe. Następują ciągłe zmiany, zawodnicy odchodzą i trzeba od nowa budować drużynę pod kątem ligi. Wiąże się z tym bardzo dużo problemów, które staramy się pokonać razem z całą drużyną.

Właściciel klubu Sylwester Cacek zapowiada, że będzie walczył o awans do T-Mobile Ekstraklasy. Czy przy braku środków finansowych i dobrych transferów jest to możliwe?

- Niczego nie możemy z góry zakładać. Nie bylibyśmy prawdziwą drużyną piłkarską, gdybyśmy sobie powiedzieli: "nie, nie będziemy walczyć, starajmy się tylko utrzymać". Podejście minimalistyczne nas nie interesuje. Takie nastawienie nie wchodzi w grę. Każdy dobry sportowiec, a szczególnie my, przedstawiciele takiego klubu jak Widzew, nie możemy w ten sposób podejść do tych rozgrywek. Właściciel klubu zapowiedział, że nie ma z naszej strony rezygnacji w walce o awans i jeżeli dobrze wystartujemy w tych rozgrywkach, to na pewno on sam jak i zarząd klubu zrobią wszystko, by tę drużynę jeszcze wzmocnić. Natomiast wyraźnie chcę powiedzieć, co też podkreśla pan Cacek, że takie kluby jak np. KGHM Zagłębie Lubin, które dysponują wysokim budżetem nigdy by nie spadły, gdyby tylko ten aspekt decydował o awansie do Ekstraklasy.

Pan Sylwester Cacek "przykręcił" jednak dość znacząco kurek finansowy w Widzewie...

- Istotnym było zracjonalizować wydatki. Był taki czas, że te wydatki były ponad miarę i teraz przyszedł najwyższy czas patrzenia na pieniądze z większą dozą racjonalności.

W Widzewie obecnie jest dużo testowanych graczy. Spora też grupa zawodników opuściła zespół. Całkiem niedawno to na Phibelu i Pawłowskim opierała się cała gra Widzewa. Obydwu w zespole już nie ma. Został jeszcze mocny punkt w postaci Kasprzaka i kontuzjowanego obecnie Batrovićia. Zespól posiada również tylko jednego napastnika. Resztę drużyny będą stanowić nowi zawodnicy. Sztab szkoleniowy nie będzie miał łatwego zadania, aby zgrać całą drużynę i nauczyć ją współpracy ze sobą. Na co będziecie kłaść największy nacisk?

- W analizie rozgrywek Ekstraklasy pierwszym i najważniejszym wnioskiem jest niestety to, że Widzew stracił w niej najwięcej bramek. Następstwem tego, był jak wiadomo spadek do niższej klasy rozgrywkowej. Trzeba przyznać, że za taki stan rzeczy odpowiada nie najlepsza gra defensywna zespołu. Oczywiście chwali się postawę Patryka Wolańskiego, który w rundzie wiosennej bardzo dobrze grał w bramce. Był nawet swojego rodzaju objawieniem. Pretendował do takiej specjalnej nagrody na najlepszego, młodego zawodnika rundy wiosennej. Podsumowując jednak ogólną sytuację w klubie, to główny i najważniejszy cel w tym krótkim okresie przygotowawczym dotyczy poprawy gry obronnej. Na to zadanie będziemy kłaść teraz największy nacisk. Żeby tego dokonać to trzeba zarówno dobierać odpowiednie ćwiczenia jak również odpowiednich zawodników, którzy będą chcieli się w takie zadania angażować. Będziemy stawiać w tym momencie na grę kolektywną, zespołową opartą na współpracy wszystkich zawodników. Chcemy poprawić
linię defensywną i stworzyć kolektyw z prawdziwego zdarzenia. Pokażemy tym samym, że wciąż jesteśmy mocną drużyną i wrócimy do dawnego określenia, że "gramy do końca i z widzewskim charakterem".

Jak wygląda obecnie sytuacja z napastnikiem Dudą? On wprost wypowiada się na łamach prasy, że jest zainteresowany grą w barwach Widzewa Łódź.

- Wiemy, że Duda jest zainteresowany grą w Widzewie. My także jesteśmy nim zainteresowani. Liczymy na to, że gdyby się pojawił w naszym zespole to pomoże nam szczególnie w tej formacji ofensywnej, w zdobywaniu bramek. Dlaczego tak się dzieje, że go do tej pory nie ma? Ciężko powiedzieć. Mogę się tylko domyślać na podstawie różnego rodzaju doniesień, że to Lechia Gdańsk toczy z tym zawodnikiem bardziej zaawansowane rozmowy.

W ostatnim czasie jesteśmy świadkami odbudowy sportowej zespołu. Przyszedł nowy sztab trenerski, który podjął się bardzo trudnego zadania - ratowania tonącego okrętu zwanego Widzewem, który w pewnym momencie zaczął spadać na dno. Jak udało się w tam krótkim czasie udało się scalić zespól, w którym tkwił w sportowym marazmie od momentu kryzysu finansowego klubu?

- Jako trener nie wprowadzam nadzwyczajnej dyscypliny. Zależało mi od początku pracy w Widzewie, aby unormować sytuację i poprawić nastroje w szatni. Dużo też rozmawiam z zawodnikami i podbudowuję ich duchowo. Często też żartujemy. Staram się nie wprowadzać napiętej atmosfery, choć oczywiście dyscyplinę taktyczną każdy z tych zawodników utrzymuje na odpowiednim poziomie. Sztab trenerski z drużyną bardzo dobrze się komunikuję. Również po zajęciach często dyskutujemy ze sobą na różne tematy czy pijemy wspólnie kawę. Każdy z graczy oczywiście zna swoje miejsce w szeregu i przestrzega także klubowego regulaminu. Może dzięki wieloletniej pracy trenerskiej umiem w jakimś tam stopniu ten zespół zgrać i nauczyć współpracy ze sobą. Myślę, że potrafię zmotywować zawodników i staram się ich najlepsze cechy wyeksponować pod kątem zespołu, a nie dla indywidualnych popisów. Dodam, że cały nasz sztab trenerski bardzo się stara utrzymać taką atmosferę. Są to wyjątkowi ludzie, z którymi zespołowi bardzo dobrze się współpracuje. Właściwie cała ta praca w klubie to polega na zaangażowaniu nie tylko samych trenerów, ale także i naszych asystentów czy masażystów, którzy są niezawodni i tworzą z nami udany team.

Jaki cel obecnie przyświeca drużynie? Wszyscy jak wiadomo czekają na grę starego, dobrego Widzewa...

- Potrzebujemy teraz spokoju, w sensie zrozumienia ze strony kibiców, że idziemy w dobrą stronę. Pracujemy po to, by przynajmniej stworzyć podwaliny do odbudowania formy sportowej klubu. Chcemy by Widzew znowu zajął miejsce należne takiemu klubowi jakim go tworzy jego historia. Jestem w stanie zrozumieć niecierpliwość, bo to jest długi okres czasu i są duże zawirowania. Zwłaszcza chodzi mi o spadek z Ekstraklasy do I ligi. To jest zrozumiałe, że kibice oczekują wyników, ale piłka nożna to taka dyscyplina, że nawet przy pomocy wielkich pieniędzy nie da się stworzyć kolektywu drużyny. Zwróćmy uwagę, że taki wielki Real czy Barcelona też mają słabsze okresy. Ale wracają w pięknym stylu. Mam więc nadzieję, że i Widzew niedługo w takowym powróci do gry, bo w zupełności na to zasługuje.

Komentarze (0)