Limanovia w poprzednim sezonie spadła z II ligi. Władze klubu przejęły jednak sekcję piłkarską Kolejarza Stróże i dzięki połączeniu zespół z Limanowej znów grać będzie w rozgrywkach II ligi. Długo nie było wiadomo, gdzie drużyna zagra, więc skład budowano właściwie w ostatnich dniach przed startem sezonu. Znanych nazwisk nie brakuje, ale Limanovii potrzeba jeszcze czasu. - Wszyscy wiemy w jakiej byliśmy sytuacji i w chwili kiedy rozpoczynaliśmy przygotowania. Zupełnie inny miał być profil drużyny, bardziej pod kątem III ligi. Dopiero w trakcie obozu przygotowawczego dochodziły nas różne głosy, że jest bliżej lub dalej fuzji z Kolejarzem. Najpierw było bliżej, potem znowu sytuacja się odwracała było daleko, potem znowu temat wrócił. I tak na dobrą sprawę nie było takiego jednego cyklu przygotowawczego dla wszystkich chłopaków, którzy tworzyliby ten zespól drugoligowy. Tak naprawdę Maćka Mysiaka czy też Mateusza Wilka stworzyliśmy dla tej drużyny można powiedzieć kilka dni temu - powiedział opiekun Limanovii Robert Kasperczyk.
Atutem ekipy z Małopolski będzie niewątpliwie także boisko, które nie należy do największych i nie ma standardowych wymiarów. Wiele zespołów jest przyzwyczajonych do grania na nieco większych płytach i może mieć problemy z celnością podań. Drużyny ze wschodniej Polski grały już na takim boisku w poprzednim sezonie, ale te z zachodu mogą mieć niemałe problemy. - W Stróżach, gdzie grałem ostatnio też jest małe boisko, podobnie jak w Limanowej. Drużyny, które będą chciały tu atakować nie będą miały łatwo. My będziemy musieli grać z kontry i zawsze powinniśmy coś ugrać. Czołowe zespoły ligi mogą tu potracić punkty jak np. z Kolejarzem Arka Gdynia czy Pogoń Szczecin - powiedział zawodnik Limanovii Michał Gryźlak.
[ad=rectangle]
Nowa II liga na pewno będzie ciekawa. Jest wiele ciekawych i mocnych zespołów, a połączenie wschodniej i zachodniej grupy spowodowało, że zostały same najmocniejsze ekipy. - Zostały najlepsze drużyny II ligi. Jest kilka silnych ekip. Na Śląsku gra się ciężko. Ogólnie wyjazdowe mecze nie należą do łatwych. Przede wszystkim musimy liczyć na punkty na własnym terenie, a czasem może się coś uda przywieźć z obcych boisk - dodał Gryźlak.
Mimo tak późnego zbudowania zespołu Limanovia w meczu ze Stalówką pokazała góralski charakter i mimo sporych problemów w drugiej połowie potrafiła dowieźć prowadzenie do końcowego gwizdka arbitra. - Cieszę się z tego zwycięstwa w tym pierwszym meczu, pomimo tego, że w drugiej połowie oddaliśmy środkową strefę rywalowi czego nie wolno robić w tej lidze, bo podejrzewam, że w innym spotkaniu moglibyśmy mieć mniej szczęścia. Dlatego cieszę się, że przeczekaliśmy ten okres przewagi zespołu ze Stalowej Woli w drugiej połowie i w końcówce grając już w przewadze strzeliliśmy bramkę na 2:0, która dała troszeczkę uspokojenia, a nawet mieliśmy jeszcze kilka sytuacji, gdzie mogliśmy jeszcze podwyższyć wynik. Jestem naprawdę pełen uznania dla tych chłopaków, którzy stanęli na wysokości zadania. Bardzo lubię i szanuję, tak jak każdy kibic, każdego zawodnika, który oddaje serce i walczy. To było widać w tym pojedynku. Nie będę mówił nazwiskami chociaż ciśnie się na usta kilka nazwisk, które pokazały góralski charakter. Jak tak dalej pójdzie to każdy następny mecz będzie ten zespół scalał, będzie to coraz większy monolit - zakończył Robert Kasperczyk.
Limanovia czarnym koniem?
Limanovia Limanowa wygrała na inauguracje II ligi na własnym boisku ze Stalą Stalowa Wola. Ekipa z Małopolski może być czarnym koniem rozgrywek.