Przemysław Cecherz: Chciałbym tu zakotwiczyć

Nowy trener GKS-u Tychy zadebiutował w zespole wyjazdowym remisem z Sandecją Nowy Sącz. W poprzednim klubie spędził trzy sezony. Czy to oznacza, że i teraz będzie to dłuższa współpraca?

W porównaniu do pierwszego meczu na ławce Kolejarza Stróże, debiut w tyskiej drużynie wypadł nieco lepiej. 3 lata temu stróżanie przegrali 0:2 z Olimpią Grudziądz. Teraz GKS zdołał przywieźć punkt z gorącego, nowosądeckiego terenu. Trener Przemysław Cecherz liczy, że jest to początek długotrwałej współpracy.

- Bardzo bym chciał pracować tu długo. W czerwcu przyszłego roku ma być gotowy nowy stadion w Tychach i każdy trener chciałby tego doczekać. Ja i zawodnicy zrobimy wszystko, by wyniki obligowały nas do tego, by zasłużyć na długi pobyt w klubie - zapewnił.
[ad=rectangle]
41-letni szkoleniowiec poprzez pracę w Stróżach, wyrobił sobie nazwisko i nie miał problemów ze znalezieniem nowego pracodawcy. - Byłem 3 lata w Kolejarzu i myślę, że wykonałem niezłą pracę, co zaowocowało szybkim angażem w Tychach. Bardzo się z tego cieszę. Przyjemnie gra się dla kibiców, którzy tak licznie przyjeżdżają na mecze wyjazdowe. Arsene Wenger powiedział kiedyś: "Choćbyś miał pracować jeden dzień, pracuj tak jakby to miało to być pięć lat". Ja zgadzam się z tą filozofią - powiedział.

Możliwe, że Cecherz dalej pracowałby w Kolejarzu, gdyby nie brak licencji na pierwszą ligę. W małej miejscowości trenerowi pracowało się dobrze i wspomina ten czas z sentymentem, ale napotkał też na problemy. - Infrastruktura nie była pierwszego gatunku i trzeba było wykonać ciężką pracę, by zespół przygotować, ale tam zebrała się dobra grupa ludzi. Zarówno zawodników, jak i działaczy. Główną rolę odgrywał senator Kogut, a klub był doskonałym płatnikiem. Szkoda, że to się w ten sposób skończyło - zakończył.

Komentarze (0)