26-latek szeregi mistrzów Polski zasilił zimą ubiegłego roku. Początek jego przygody w stolicy łatwy jednak nie był. W rundzie wiosennej T-Mobile Ekstraklasy Sa rozegrał tylko siedem spotkań, czterokrotnie wybiegając na boisko w pierwszym składzie Legii. Do siatki Portugalczyk trafił raz. Przełomowy miał być dla niego dopiero początek nowego sezonu.
[ad=rectangle]
- Zimą było mu ciężko. Teraz jest już jednak z nami i bardzo się z tego powodu cieszę - mówi trener Berg. - Orlando miał bardzo dobry okres przygotowawczy. Było po nim widać, że nabiera pewności i coraz lepiej wpasowuje się do drużyny. Później przyszła kontuzja. Już przeciwko Górnikowi widzieliśmy jednak, że wrócił do formy. Pokazał, że jest silny, szybki i głodny gry. Dobrze było go oglądać.
Sa w sobotnim meczu zaliczył dwa trafienia, choć na boisku pojawił się dopiero w trakcie drugiej połowy meczu. Napastnik Wojskowych mógł nawet skompletować hat-tricka, już w doliczonym czasie gry pogubił się jednak w sytuacji sam na sam z golkiperem rywali. - Cieszę się z bramek. Najważniejsze jest jednak to, że zagraliśmy dobrze jako zespół - mówi sam zainteresowany.
O tym, czy Portugalczyk występem przeciwko Górnikowi wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce warszawskiej drużyny, przekonamy się już w piątek. Legia w tym tygodniu w europejskich pucharach nie gra, wszystko wskazuje więc na to, że w meczu ligowym z Jagiellonią Białystok trener Berg postawi na najmocniejszy skład. Niewykluczone, że znajdzie się w nim miejsce dla Sa.