W niedzielę, w dwa dni po decyzji UEFA o ukaraniu Legii Warszawa walkowerem za rewanżowy mecz III rundy el. Ligi Mistrzów z Celtikiem Glasgow, co w praktyce oznaczało wyrzucenie mistrzów Polski z tych rozgrywek, właściciele stołecznego klubu Bogusław Leśnodorski i Dariusz Mioduski zorganizowali konferencję prasową, podczas której przedstawili swoja wersję wydarzeń oraz plan działania w związku z zaistaniałą sytuacją.
Spotkanie prezesów Legii z dziennikarzami na żywo transmitowała angielska telewizja Sky Sports, a po wystąpieniu w Warszawie stacja połączyła się z Mioduskim podczas serwisu informacyjnego.
[ad=rectangle]
- Słowo "rozczarowanie" nie w pełni oddaje emocje, które czujemy. To bardziej coś w rodzaju kompletnej frustracji, złości. Opisałbym to jako stan bliski gniewowi. W obu spotkaniach pokazaliśmy, że jesteśmy lepszym zespołem, a fakt, że zostaliśmy zawieszeni za papierkowy błąd, uważam za niewiarygodny. Naszą frustrację pogłębia fakt, że zawodnik, o którego wywiązała się cała afera, w praktyce odbył nałożoną na niego karę - tłumaczył Anglikom Mioduski.
- Z technicznego punktu widzenia regulacje dotyczące zgłaszania graczy zmieniły się bardzo niedawno. Ludzie, którzy pracowali nad tym w naszym klubie, nie uczynili tego zgodnie z nowymi zasadami. Wiemy, że popełniliśmy błąd, zdajemy sobie z niego sprawę i powinniśmy działać lepiej. Gdy jednak skonfrontujemy to, co w rzeczywistości się stało, z karą jaką otrzymaliśmy, to jest ona kompletnie nieproporcjonalna i niezgodna z duchem sportu - kontynuował właściciel Legii.
Mioduski powtórzył na antenie Sky Sports, że Legia zamierza skorzystać z prawa do odwołania od decyzji UEFA: - Ciągle wierzę, że zostaniemy przywróceni do rozgrywek, ponieważ przepisy nie zostały potraktowane w sposób, w jaki powinny działać. Nie wierzę, że UEFA, z wartościami, za którymi stoi, pozwoli na taką niesprawiedliwość.
- W tym samym czasie będziemy próbowali kontaktować się z naszymi przyjaciółmi z Celtiku Glasgow - kontynuował prezes Legii. - To klub, który w przeszłości był dla nas przykładem, który ma mnóstwo kibiców. Mam nadzieję, że jego władze opowiedzą się za wartościami, za którymi Celtic zdaje się stać. Staramy się o kontakt z zarządem klubu, by załatwić sprawę w gronie przedstawicieli obu drużyn. Wierzymy, że Celtic powinien zachować się zgodnie z wartościami, które wyznaje. Do tej pory wszelkie próby nawiązywania dialogu były nieskuteczne. Tu nie chodzi absolutnie o pieniądze, nie składamy apelacji dlatego, że chcemy otrzymać pieniądze. Tu mowa jest o tym, o co chodzi w piłce nożnej. O marzenia zwykłych ludzi. To co się stało, jest sprzeczne z tym, czym futbol powinien być.
Prowadzący rozmowę z Mioduskim dziennikarz stacji Sky Sports zapytał właściciela Legii, co Wojskowi zrobią, jeśli ich starania nie przyniosą skutku? - Pójdziemy do Trybunału Arbitrażowego w Lozannie, jeżeli jednak nic nie zdołamy osiągnąć, przyznamy swoją porażkę. Nie działamy jednak tylko dla siebie, działamy dla sportu, piłki nożnej i dla Europy.
Na koniec wystąpienia w Sky Sports Mioduski zaapelował do Szkotów: - Bądźcie mężczyznami! Kierujcie się wartościami, skontaktujcie się z nami i wypracujmy wspólnie męskie rozwiązanie sytuacji. Zachowujmy się jak kluby, które hołdują wartościom!
PŁACZĄCĄ BABĄ NAD ROZLANYM MLEKIEM.
WSZYSTKO.