Remis Gieksy na pożegnanie z Bukową (relacja)

GKS Katowice po raz kolejny nie potrafił pokonać rywala. W sobotę katowiczanie na własnym stadionie nie sprostali zabierzowskiemu Kmicie. Spotkanie podobać mogło się tylko w drugiej połowie. Dla GKS był to ostatni mecz w tym sezonie na stadionie przy ulicy Bukowej.

O pierwszej połowie nie można wiele napisać. Oba zespoły grały bardzo chaotycznie, dominowała niedokładność. Akcji składających się z kilku podań było jak na lekarstwo. Wydawało się, że ta część meczu zakończy się nudnym bezbramkowym remisem. Nie pozwolili na to gospodarze. W 40. minucie po serii błędów w obronie (Piotr Plewnia i Krzysztof Kaliciak nie potrafili sprzed pola karnego wybić piłki) zabierzowanie - za sprawą Macieja Bębenka - objęli prowadzenie. Był to pierwszy celny strzał Kmity na bramkę Jacka Gorczycy.

- Bramkę straciliśmy, jak we fliperach - skomentował sytuację z 40. minuty trener gospodarzy Adam Nawałka.

Druga połowa rozpoczęła się w takim samym tempie, jak pierwsza. Sytuacja zmieniła się dopiero w 65. minucie. Wprowadzony po przerwie Grzegorz Bonk dośrodkował piłkę w pole karne do Łukasza Janoszki, napastnik GKS uderzył piłkę z woleja, ta trafiła w poprzeczkę i wyszła w pole. Na szczęście dla gospodarzy dobrze ustawiony był Kaliciak i strzałem głową z kilku metrów wpakował piłkę do bramki Tomasza Wróbla.

Od tego momentu na boisku zaczęła się walka. Coś, czego brakowało w pierwszej połowie. Już kilka minut po wyrównującej bramce GKS mógł objąć prowadzenie. Najpierw w 73. minucie bliski zdobycia gola był Janoszka, ale piłka po jego strzela minęła o kilka centymetrów bramkę Kmity. Trzy minuty później kapitalnym uderzeniem popisał się Łukasz Wijas, ale Wróbel jeszcze lepiej interweniował.

Bramkarz z Zabierzowa nie miał jednak nic do powiedzenia w 81. minucie. Po podaniu Iwana - i dzięki biernej postawie obrońców Kmity - Janoszka znalazł się w sytuacji sam na sam z Wróblem i nie dał mu żadnych szans. Gieksa wyszła na prowadzenie.

Nie cieszyła się tym wynikiem długo. Już w pierwszej akcji po wznowieniu gry, Kmita doprowadził do remisu. Szczęśliwym strzelcem okazał się wprowadzony 60 sek. wcześniej Wojciech Fabianowski. W tej sytuacji błąd popełnili środkowi obrońcy GKS, a w szczególności Krzysztof Markowski, który pozwolił oddać strzał leżącemu już na ziemi Fabianowskiemu.

Emocji nie brakowało do samego końca. W doliczonym czasie gry bliski strzelenia zwycięskiej bramki był Dariusz Gawęcki, ale Gorczyca popisał się świetną interwencją. Chwilę później zagotowało się pod bramką Kmity. W polu karnym przewrócił się Janoszka, ale sędzia - pomimo protestów ze strony gospodarzy - nie odgwizdał faulu i oba zespoły musiały się podzielić punktami.

- Chciałem się obrócić i zabrać z piłką. Obrońca mnie przytrzymał i uniemożliwił mi to. Jak dla mnie był tam faul - mówił po meczu Janoszka.

Dla GKS był to ostatni mecz w tym sezonie na stadionie przy ulicy Bukowej. W związku z wymianą murawy wiosenne mecze katowiczanie w roli gospodarzy rozegrają w Jaworznie.

GKS Katowice - Kmita Zabierzów 2:2 (0:1)

0:1 - Bębenek 40’

1:1 - Kaliciak 65’

2:1 - Janoszka 81’

2:2 - Fabianowski 85’

Składy:

GKS Katowice: Gorczyca - Kapias, Cholerzyński, Markowski, Mielnik, Kaliciak, Wijas, Hołota (54' Bonk), Plewnia, Iwan, Janoszka.

Kmita Zabierzów: Wróbel - Makuch, Cios, Romuzga, Powroźnik, Bębenek, Zawadzki (84' Fabianowski), Kościukiewicz, Gawęcki, Cebula (68' Wasilewski), Bagnicki (78' Paknys).

Żółte kartki: Bonk (GKS) oraz Cebula, Powroźnik, Bębenek (Kmita).

Sędzia: Leszek Gawron (Mielec).

Mecz bez udziału publiczności.

Komentarze (0)