Brendan Rodgers zaszalał na letnim rynku transferowym, lecz w wyjściowej jedenastce pojawiło się tylko dwóch nowych graczy: Javier Manquillo oraz Dejan Lovren. Tymczasem Ronald Koeman - tak jak zapowiadał wcześniej - postawił w bramce na Frasera Forstera. Mało kto jednak spodziewał się, że dla Artura Boruca zabraknie miejsca nawet na ławce rezerwowych.
W pierwszych fragmentach zarysowała się lekka przewaga The Reds, jednak goście nieźle radzili sobie w defensywie i rzadko dopuszczali do dużego zagrożenia. Mimo to w 23. minucie Liverpool objął prowadzenie. W tej akcji błysnął Jordan Henderson, który wykonał długie, ale bardzo precyzyjne podanie do Raheema Sterlinga. Skrzydłowy The Reds stanął oko w oko z Forsterem i pokonał go pewnym płaskim uderzeniem.
[ad=rectangle]
Wicemistrz Anglii miał w garści korzystny rezultat, jednak nie zachwycał. To goście zaczęli sprawiać coraz lepsze wrażenie - tak jakby wyczuli, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Efekt? W 56. minucie mieliśmy remis. Fenomenalną asystą popisał się Dusan Tadić, który piętą podał do wbiegającego w pole karne Nathaniela Clyne'a. 23-latek miał przed sobą tylko Simona Mignoleta i bez zastanowienia huknął pod poprzeczkę. To był świetny strzał, przy którym golkiper The Reds nie mógł nic zrobić.
Goście powinni pójść za ciosem, bo w 62. minucie - po kilku świetnych podaniach - doskonałą okazję miał Steven Davis. Jego uderzenie z kilku metrów było jednak zbyt anemicznie i Mignolet złapał piłkę. Ta sytuacja zemściła się na ekipie Ronalda Koemana i miejscowi zdołali odzyskać prowadzenie. W 79. minucie w dużym zamieszaniu Sterling zgrał futbolówkę głową do Daniela Sturridge'a, a ten uniknął spalonego i z najbliższej odległości trafił do siatki przy słupku.
Święci znów musieli zaatakować i w końcówce byli o krok od wywalczenia jednego oczka! Najpierw Mignolet sparował na poprzeczkę potężne uderzenie Morgana Schneiderlina, a dobijający głową Shane Long zaliczył nieprawdopodobne pudło. Liverpoolowi udało się dowieźć do końca wynik 2:1 i gospodarze mogli odetchnąć, tym bardziej, że tak trudnej przeprawy się chyba nie spodziewali. Drużyna Southampton wyjechała z Anfield na tarczy, lecz pokazała, że po letnich osłabieniach wcale nie musi być chłopcem do bicia.
Liverpool FC - Southampton 2:1 (1:0)
1:0 - Raheem Sterling 23'
1:1 - Nathaniel Clyne 56'
2:1 - Daniel Sturridge 79'
Składy:
Liverpool FC: Simon Mignolet - Javier Manquillo, Martin Skrtel, Dejan Lovren, Glen Johnson, Jordan Henderson, Steven Gerrard, Lucas Leiva (63' Joe Allen), Raheem Sterling, Philippe Coutinho (76' Rickie Lambert), Daniel Sturridge.
Southampton: Fraser Forster - Nathaniel Clyne, Jose Fonte, Maya Yoshida, Ryan Bertrand, Victor Wanyama, Morgan Schneiderlin, Dusan Tadić (74' Shane Long), James Ward-Prowse, Steven Davis (82' Lloyd Isgrove), Graziano Pelle.
Żółte kartki: Javier Manquillo (Liverpool) oraz Morgan Schneiderlin, Steven Davis (Southampton).
Sędzia: Mark Clattenburg.