Czarę goryczy we władzach spółki przelała ostatnia klęska w Łęcznej. I nie chodzi tylko o rozmiar porażki (2:5), ale również o sam jej styl. Bydgoska defensywa od kilku tygodni przypomina szwajcarski ser. Zawisza ma na ten moment najsłabszą obronę w lidze, a w ostatnich czterech spotkaniach zespół stracił aż dwanaście bramek. To pokazuje rozmiar chaosu w ekipie trenera Jorge Paixao.
[ad=rectangle]
Wobec tego portugalski szkoleniowiec w niedzielę dostał ultimatum od władz Zawiszy. Jeśli nie wygra najbliższego spotkania z Lechią Gdańsk, to prawdopodobnie straci stanowisko. - Popełnialiśmy za dużo błędów w defensywie, po których traciliśmy głupie bramki. W sobotę właściwie nasza obrona nie istniała, bo jeśli rywal strzela pięć goli, to trudno myśleć o zwycięstwie - mówił Paixao na pomeczowej konferencji prasowej.
- To niestety kolejny słaby pojedynek w naszym wykonaniu. Ponadto na boiskach T-Mobile Ekstraklasy nie przystoi tracić takich bramek. Umiemy trafiać do siatki przeciwnika, stwarzamy sobie też odpowiednie sytuacje. Ale przy takiej defensywie to wszystko idzie na nic - dodał Paixao.
Najbliższy pojedynek z Lechią Gdańsk (piątek, 18:00) będzie dla Zawiszy potyczką o sześć punktów. Ekipy ze strefy spadkowej, czyli Piast Gliwice i Korona Kielce tracą do bydgoszczan odpowiednio jeden i dwa punkty. Kolejna porażka może w szeregach niebiesko-czarnych spowodować prawdziwe trzęsienie ziemi.
Tymczasem dla władz spółki szykują się nowe kłopoty. W tym tygodniu w bydgoskim sądzie odbędzie się rozprawa pomiędzy ZUS i Zawiszą. ZUS twierdzi, że klub nie opłacał składek za część swoich piłkarzy - chodzi nawet o 20 zawodników. Radosław Osuch do wspomnianych zaległości się nie przyznaje, dlatego sprawa swój finał znajdzie w sądzie.