Powrót z... przytupem

Piłkarzy rodem ze Słowacji występuje w Ruchu Chorzów trzech. Gabor Straka częściej niż na boisku jest obecny w gabinecie lekarskim. Zawodnikowi co chwilę przytrafiają się urazy. O pomocniku mówi się już w żartach, iż jego drugie imię to... kontuzja.

Pozostali zawodnicy zza południowej granicy od początku pracy przy Cichej Bogusława Pietrzaka nie mieli u trenera zbyt wysokich notowań. Szkoleniowiec wyszedł ze słusznego założenia, że piłkarz na grę w jego zespole musi zasłużyć. - Słowacy są w słabszej formie. Trzeba mieć uwadze, że na przykład Martin Fabusz przez kilkanaście dni był chory i potrzebuje czasu, aby wrócić do formy - kilka dni temu tłumaczył sytuację w drużynie trener Niebieskich. Słowacy nie grali, Ruch nie strzelał bramek, a Pietrzakowi zarzucano, że stawia na Piotra Ćwielonga, który w każdym pojedynku zawodzi pod bramką rywala.

Bogusław Pietrzak przed niezwykle ważnym meczem z ŁKS w Łodzi zmienił zdanie i dał szansę gry obu Słowakom od pierwszej minuty. Na ławce zasiadł wspomniany Ćwielong oraz imponujący na początku sezonu skutecznością Marcin Sobczak. Takie posunięcie wyszło Niebieskim na dobre. Martin Fabusz był autorem jedynego gola dla Ruchu. Strzelając bramkę Słowak przerwał fatalną passę chorzowian bez trafienia w spotkaniach wyjazdowych w bieżącym sezonie.

Z kolei Pavol Balaż w pierwszej jedenastce zagrał głównie dzięki Remigiuszowi Jezierskiemu. Napastnik Ruchu na rozruchu w dniu meczu doznał urazu i jego miejsce w napadzie zajął Tomasz Brzyski. "Brzytwę" na lewej pomocy zastąpił właśnie Balaż i zagrał przyzwoity mecz. Gdyby dwie minuty po objęciu przez Ruch prowadzenia Słowak zachował więcej "zimnej krwi" mając przed sobą tylko Bogusława Wyparłę, spokojnie mógł podwyższyć prowadzenie chorzowian.

Występ obu Słowaków należy ocenić pozytywnie. - Fabusz i Balaż dostali szansę gry i uważam, że ją wykorzystali. Taka sytuacja zwiększy rywalizację o miejsce w składzie - stwierdził Tomasz Brzyski. Ze swojej gry zadowolony był autor jedynego gola Martin Fabusz. - Cieszę się, że dostałem szansę gry. Cierpliwie na nią czekałem i myślę, że strzelając bramkę nie zawiodłem oczekiwań trenera - podsumował Słowak.

Teraz przed Ruchem dwa ciężkie pojedynki na Stadionie Śląskim z Legią Warszawa i Wisłą Kraków. Dobrą postawą w Łodzi dwaj Słowacy znacząco przybliżyli się do gry w wyjściowym składzie w tych niezwykle prestiżowych pojedynkach.

Komentarze (0)