Szatańska sztuczka Zagłębia - relacja z meczu Błękitni Stargard Szczeciński - Zagłębie Sosnowiec

Zagłębie Sosnowiec przełamało się po ostatnich niepowodzeniach. Pokonali Błękitnych Stargard Szczeciński po golu Tomasza Szatana na samym początku drugiej połowy.

Niedawny lider II ligi - Błękitni wrócili do Stargardu po zimnym prysznicu w Kluczborku, gdzie ponieśli porażkę 0:5. Podjęli Zagłębie Sosnowiec, które wygrało tylko raz i to na inaugurację sezonu ze Stalą Mielec. Po ostatnich niepowodzeniach trenerzy Krzysztof Kapuściński oraz Mirosław Smyła zamieszali w jedenastkach, a szczególnie w przednich formacjach. Na ławce Błękitnych zasiadł super-strzelec z poprzedniego sezonu - Michał Magnuski.
[ad=rectangle]
Pierwsza połowa przebiegła pod dyktando gospodarzy. Stuprocentowe szanse na uzyskanie prowadzenia zmarnowali Robert Gajda i Piotr Wojtasiak. Ten pierwszy w 7. minucie źle złożył się do strzału głową po dośrodkowaniu Ariela Wawszczyka, który podłączył się do akcji na lewym skrzydle. Wojtasiak został zatrzymany w sytuacji sam na sam przez Mateusza Matrackiego  po przytomnym zgraniu Wojciecha Fadeckiego w 28. minucie.

Silne, choć niecelne uderzenia oddali również Bartosz Flis oraz Sebastian Murawski, jednak Zagłębie Sosnowiec zachowywało czyste konto. Przyjezdni nie potrafili zrewanżować się Błękitnym równie składnymi i groźnymi akcjami. Stać ich było wyłącznie na indywidualne zrywy szybkich Jakuba Araka i Mateusza Września, a najjaśniejszym punktem całego zespołu był przed przerwą defensywny pomocnik - Łukasz Matusiak.

Druga połowa rozpoczęła się sensacyjnie! Pisząc kolokwialnie: Błękitni zostali w szatni, a Zagłębie skorzystało z ich "nieobecności". W 47. minucie Tomasz Szatan zamknął dośrodkowanie Dawida Ryndaka i dosłownie wepchnął futbolówkę do siatki. Goście fetowali prowadzenie w komplecie i mogli od tego momentu kontrolować wydarzenia na boisku.

Przed dłuższy czas czynili to skutecznie. Błękitni Stargard Szczeciński obudzili się do ataku po kwadransie, a strzały ostrzegawcze z dystansu oddali Filipowicz oraz Kosakiewicz. Oba wylądowały w rękawicach Matrackiego. W 62. minucie Kapuściński wprowadził na boisko Michała Magnuskiego za doświadczonego Roberta Gajdę. Następne groźne zagranie w pole karne sosnowiczan wyekspediował Marcin Sierczyński, a... minuty upływały.

Im bliżej było końca meczu, tym bardziej nerwowe były ataki Błękitnych. Dość spokojnie rozbijała je defensywa z Sosnowca kierowana przez walecznego Matusiaka. Jeszcze w 82. minucie Magnuski nieznacznie spudłował z dystansu, a następnie Kosakiewicz zachował się beznadziejnie w sytuacji sam na sam. To wszystko na co było stać gospodarzy. Za mało, by zapunktować. W końcówce zostali dodatkowo ukarani czerwoną kartką, a drugiego gola mógł im zaaplikować Ryndak z podania Zalewskiego. Skończyło się 0:1 i Zagłębie mogło cieszyć się z przełamania po ostatnich niepowodzeniach.

Błękitni Stargard Szczeciński - Zagłębie Sosnowiec 0:1 (0:0)
0:1 - Tomasz Szatan 47'

Składy:

Błękitni: Ufnal - Flis (56' Kosakiewicz), Murawski, Wojtasiak, Wawszczyk, Liśkiewicz, Fadecki (46' Więcek), Gutowski, Baranowski, Gajda (62' Magnuski), Filipowicz (70' Fijałkowski).

Zagłębie: Matracki - Sierczyński, Kursa, Markowski, Jarczyk, Wrzesień (67' Tylec), Matusiak, Dudek (77' Zalewski), Szatan, Arak (67' Giel), Ryndak.

Żółte kartki: Murawski (Błękitni) oraz Ryndak, Sierczyński (Zagłębie).

Czerwona kartka: Liśkiewicz (Błękitni) /90+1 za faul/

Sędzia: Paweł Malec (Łódź).

Źródło artykułu: