Nie jestem najlepszym zawodnikiem, ale daję z siebie wszystko - rozmowa z Adrianem Bartkowiakiem, pomocnikiem Stali

Zdaniem Adriana Bartkowiaka w Stali potrzebne są wzmocnienia. Bez nich w przyszłym sezonie w Stalowej Woli może nie być pierwszej ligi. O meczu z Wartą Poznań i szansach Stali na utrzymanie opowiedział nam młody pomocnik Stalowców.

Artur Długosz: Jak oceni Pan pojedynek z Wartą Poznań?

Adrian Bartkowiak: Nie potrafiliśmy stworzyć żadnej sytuacji brakowej w tym meczu. Założenia przed tym spotkaniem były duże, ale nie udało się ich zrealizować.

To czego wam zabrakło?

- Determinacja była, no ale nie umieliśmy skonstruować groźnej akcji, czego efektem mogła być okazja bramkowa. Konstruowaliśmy akcje, ale nie były one takie jakie powinny być.

Tan punkt zawdzięczacie bramkarzowi, Tomaszowi Wietesze.

- Tomek spisał się dzisiaj bardzo dobrze. Chwała mu za to. Jakby nie świetna postawa naszego bramkarz, to poleglibyśmy w tej potyczce. Gdzie my mamy szukać punktów jak nie u siebie? Sytuacja Stali robi się powoli coraz gorsza.

Czy któryś z zawodników rywali zaskoczył was jakoś specjalnie?

- Trener uczulał nas na niektórych piłkarzy z Poznania. Warta stwarzała sobie sytuacje, ma w swoich szeregach kilku graczy lepszych od nas, którzy grali większy ciężar gry na swoje barki. U nas nie ma takiego piłkarza, który wziąłby ciężar gry na siebie.

Z czego wynika ta wasza gorsza gra? Początkowo szło wam bardzo dobrze.

- Ja na początku sezonu nie grałem za dużo. Jednak wtedy z lepszymi drużynami zdobywaliśmy punkty, a teraz nawet ze słabeuszami przegrywamy. Dopóki piłka w grze, to jeszcze jest wszystko możliwe.

Kibice wytykają wam brak walki, zaangażowania.

- Ja uważam, że walczę. Staram się jak tylko mogę. Nie jestem najlepszym zawodnikiem, ale daję z siebie wszystko. Każdemu się zdarzają błędy. Jeśli nie ma się umiejętności, to należy to nadrabiać zaangażowaniem, walecznością.

Fani Stali nie mogą narzekać na pana postawę w Opolu, czy w sobotę z Wartą.

- W każdy mecz wkładam sporo zdrowia. Staram się walczyć. Wydaję mi się, że zaangażowanie u mnie widać. Chciałbym poprawić jeszcze moją grę w ofensywie, żebym umiał tworzyć sytuacje podbramkowe. Zbyt często gramy długimi piłkami. Nie ma takiego rozprowadzenia piłki ze środka pomocy. Chciałbym być bardziej kreatywny, żebym mógł dobrze dogrywać futbolówkę do napastników.

Czy wiosną zobaczymy pana w Stalowej Woli?

- Jeszcze nie wiem. Na razie kontrakt mam do czerwca. Zobaczymy jak się potoczą moje losy. To wszystko zależy od trenera. To on i prezesi muszą podsumować całą rundę, ocenić każdego piłkarzy i zdecydować czy będzie jeszcze im potrzebny. To także tyczy się mojej osoby. Ja chciałbym wypełnić mój kontrakt do końca i grać dalej w Stali w rundzie wiosennej. Co będzie, to zobaczymy. Może powiedzą, że jestem za słaby na tą ligę i będę musiał odejść.

Jaka jest atmosfera w szatni?

- No nie jest najlepiej. Jesteśmy na dnie tabeli i ostatnie mecze ligowe nie były najlepsze w naszym wykonaniu. Gdybyśmy je wygrali uważam, że sytuacja w szatni poprawiła by się. A tak to musimy czekać do wiosny na ligowe zwycięstwo.

No właśnie. Prawie sześć miesięcy będziecie bez zwycięstwa w pierwszej lidze.

- Zgadza się. Nie jest dobrze. Trudno się nam będzie przygotowywać do wiosny. Szkoda, że nie ograliśmy tej Warty, bo nastroje byłyby zupełnie inne. Ostatni mecz w rundzie się jakoś zapamiętuje. Chciałbym bardzo, żebyśmy na wiosnę znów zaczęli wygrywać.

Utrzyma się Stal w lidze?

- Musi. Nie ma innego wyjścia.

Ile będzie potrzeba punktów, aby się utrzymać? Trener mówi o 40.

- Teraz mamy 19. Sądzę, że drugie tyle będzie nam potrzebne. Konieczne są jednak wzmocnienia. Nie możemy przegrać całego sezonu w osiemnastu piłkarzy. Moim zdaniem kadra powinna liczyć 25. zawodników. Problemem jest niestety brak pieniędzy na nowych graczy.

Komentarze (0)