Poszkodowana została zdecydowana większość piłkarzy, bo aż czternastu. Włamywacze prawdopodobnie dostali się do szatni piłkarzy dzięki podrobionemu kluczowi. - Całe zajście jest wielkim skandalem. Nie dość, że w klubie jest bieda, czekamy na zaległe wypłaty, to jeszcze nas okradają - mówi na łamach Dziennika Wschodniego napastnik Motoru Janusz Iwanicki.
Złodzieje wynieśli wszystko. Jeden z zawodników, oprócz pieniędzy stracił aż dwa telefony, inni karty kredytowe, a nawet...kluczyk do samochodu. Jednym z tych, który miał więcej szczęścia, był bramkarz lubelskiego klubu Przemysław Mierzwa. - Aż nie chce się komentować tego, co spotkało moich kolegów. Mamy wystarczająco dużo innych zmartwień. Nawet nie wiemy, jaka czeka nas przyszłość w klubie - denerwował się Mierzwa.