Już pierwsza minuta meczu zwiastowała przygniatającą przewagę drużyny Białej Gwiazdy. Na czystej pozycji znalazł się Junior Diaz, jednak sędzia boczny podniósł chorągiewkę. Wydawało się, że Kostarykanin nie znajdował się w tej sytuacji na pozycji spalonej. Kolejne minuty to absolutna dominacja Wiślaków, którzy raz po raz stwarzali zagrożenie pod bramką gości. Aktywny był Wojciech Łobodziński, który po raz pierwszy w tym sezonie rozegrał pełne 90 minut. Na bramkę Piasta sunął atak za atakiem, jednak piłkarze Wisły ponownie miewali kłopoty z wykończeniem dogodnych sytuacji.
Pierwsze bramki padały jeszcze przed przerwą. Po szybkiej akcji Piotra Brożka i Juniora Diaza, piłkę na jedenastym metrze przejął Marek Zieńczuk i huknął bez zastanowienia obok bezradnego Jakuba Szmatuły. Pięć minut później prawą stroną pociągnął Łobodziński. W pewnym momencie wydawało się, że pomocnik Wisły za daleko wypuścił sobie futbolówkę, jednak zdołał jeszcze dośrodkować do niepilnowanego Diaza, który posłał futbolówkę pod poprzeczkę bramki gości. Warto pochwalić zarówno podającego jak i strzelającego, Łobodziński do końca walczył o piłkę, natomiast Diaz zachował się w polu karnym jak rasowy snajper. W pierwszej połowie zawodnicy gości ograniczali się jedynie do biernego obserwowania poczynań Wiślaków. Piłkarze z Gliwic wyglądali tak, jak gdyby niespecjalnie zależało im na osiągnięciu korzystnego rezultatu.
Chwilę po wznowieniu gry w drugiej połowie, groźną sytuację dla gości sprokurował Marcin Juszczyk. Bramkarz Wisły fatalnie minął się z piłką, która przeleciała obok prawego słupka bramki. Gliwiczanie żałowali chyba jeszcze straconej okazji i nie zauważyli, jak wprowadzony w przerwie Krzysztof Mączyński zagrywa do niepilnowanego Piotra Brożka. Po chwili na tablicy wyników pojawił się wynik 3:0. Warto zwrócić uwagę na ładną asystę Mączyńskiego i zimną krew Brożka. Napór Wisły trwał. W 66 minucie Łobodziński potężnie uderzył z prawej nogi, jednak piłka trafiła w słupek. Chwilę później Patryk Małecki sprytnie uruchomił Marka Zieńczuka, ale strzał tego ostatniego zablokowali obrońcy Piasta.
Piłkarze sprawiali wrażenie, jakby ich pomysłem na przenikliwy chłód była coraz szybsza gra, bo im bliżej końca meczu, tym lepsze widowisko obserwowali kibice w Krakowie. W 85 minucie gola zdobył niespodziewanie Piast. Po zamieszaniu w polu karnym Białej Gwiazdy, piłkę do siatki skierował Rafał Andraszak. Nie popisał się w tej sytuacji blok defensywny Mistrzów Polski. Nie minęła minuta, a czwartą i zarazem ostatnią bramkę meczu strzelili gospodarze. Po raz kolejny na listę strzelców wpisał się Marek Zieńczuk, wykorzystując doskonałe podanie Patryka Małeckiego.
Wiślacy mieli jeszcze okazję do podwyższenia rezultatu. Najlepszą zmarnował w Małecki, który posłał piłkę obok słupka, po znakomitym podaniu od Łobodzińskiego. Kibice, którzy we wtorkowy wieczór zjawili się przy Reymonta nie mieli czego żałować. W spotkaniu Wisły z Piastem padło aż pięć goli, a piłkarze stworzyli niezłe widowisko, nie często oglądane przy okazji meczów Pucharu Ekstraklasy.
Wisła Kraków - Piast Gliwice 4:1 (2:0)
1:0 Zieńczuk 35'
2:0 Diaz 41'
3:0 Piotr Brożek 52'
3:1 Andraszak 85'
4:1 Zieńczuk 86'
Wisła: Juszczyk - Baszczyński (46' Mączyński), Głowacki, Cleber, Singlar (81' Jania), Łobodziński, Marcelo (46' Burliga), Jirsak (74' Janik), Diaz (46' Małecki), Zieńczuk, Piotr Brożek (58' Leszczak).
Piast: Szmatuła - Kaszowski, Banaś, Krzycki, Chylaszek (75' Koczon), Bojarski (46' Michniewicz), Muszalik, Gamla (69' Widuch), Szczyrba (59' Andraszak), Olszar (46' Podgórski), Iwan (46' Prędota).
Żółta kartka: Iwan (Piast).
Sędzia: Marek Mikołajewski (Warszawa).
Widzów: 4500.
Najlepszy piłkarz Wisły: Marek Zieńczuk.
Najlepszy piłkarz Piasta: Rafał Andraszak.
Piłkarz meczu: Marek Zieńczuk.