Angel di Maria podczas ćwierćfinałowego pojedynku z Belgią (1:0) doznał kontuzji i sądzono, że Argentyńczyk nie wystąpi już na mundialu. Przed pojedynkiem o tytuł z Niemcami media informowały jednak, iż nastąpiła znaczna poprawa i skrzydłowy jest do dyspozycji Alejandro Sabelli.
[ad=rectangle]
Ostatecznie nowy nabytek Manchesteru United usiadł wśród rezerwowych i nie wziął udziału w finale, a Albicelestes przegrali 0:1. Po tym, jak di Maria niemal w pojedynkę rozbił naszych zachodnich sąsiadów w meczu towarzyskim (4:2 dla Argentyny), powróciły pytania o absencję piłkarza z 13 lipca. Okazuje się, że wpływ na decyzję selekcjonera miał... Real Madryt.
- W dniu spotkania przyszedł list z Madrytu, w którym zakazano mi gry w finale. Podarłem go i zignorowałem, a potem mocno cierpiałem cały ranek. To była najgorsza rzecz, jaka mi się przytrafiła w życiu - przyznaje di Maria, którego miejsce w podstawowym składzie zajął wówczas Enzo Perez.
Ze słów piłkarza nie wynika, by historia sprzed finału MŚ miała kluczowy wpływ na jego odejście z Santiago Bernabeu. - Nigdy nie mówiłem, że chcę opuścić Real. Nigdy tego też nie chciałem, ale czasem jeśli cię nie chcą, trzeba przenieść się gdzieś indziej. Królewscy poprawili sytuację finansową dzięki mojemu transferowi - tłumaczy na łamach AS-a.