Słaby start faworytów
Zanim sezon się rozpoczął, to już mieliśmy murowanych faworytów do awansu. Bezsprzecznie za najmocniejszych uznawane były takie zespoły jak: Zagłębie Lubin, Widzew Łódź, Górnik Łęczna, Korona Kielce i Podbeskidzie Bielsko-Biała. Początek sezonu nie był najlepszy w wykonaniu Korony. Kielczanie przegrywali mecz za meczem. Porażki zdarzyły się także Zagłębiu Lubin czy Widzewowi Łódź. Dobrze prezentowali się piłkarze Górnika Łęczna, jednak tych kryzys dopadł w trakcie trwania rozgrywek. Na obecną chwilę klub z Łęcznej to już typowy ligowy średniak, który na możliwość awansu do wyższej klasy rozgrywkowej nie ma raczej co liczyć. W miarę równą i wysoką formę przez całą jesień prezentowali piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała. Górale długo byli liderem, później cały czas sumiennie gromadzili punkty. Ten zespół może jeszcze wiele namieszać w ligowej tabeli.
Nierówna forma ligowców
Każdy klub podczas jesieni przechodził kryzys. Większość zespół nie potrafiła ustabilizować równej formy. Doskonałym przykładem niech będzie Stal Stalowa Wola. Przedstawiciele jedynego reprezentanta Podkarpacia w pierwszej lidze początek sezonu mieli znakomity. Stalówka wygrała między innymi na wyjeździe z Koroną Kielce i u siebie z Zagłębiem Lubin. Później nadszedł kryzys, z którego zielono-czarni nie potrafili wyjść do końca rozgrywek. Staczali się coraz niżej i niżej w tabeli, aż ostatecznie uplasowali się na trzeciej pozycji od końca. W zupełnie odmiennej sytuacji byli gracze Tura Turek. Zawodnicy tego zespołu fatalnie prezentowali się na starcie i przegrywali spotkanie za spotkaniem. Później jakby wstąpił w nich nowy duch. Ostatecznie Tur zajął miejsce w pierwszej dziesiątce. Przykłady drużyn grających w kratkę można mnożyć.
Beniaminek zawsze sprawia niespodziankę
W poprzednim sezonie rewelacją rozgrywek był Znicz Pruszków, który do ostatniej kolejki walczył o awans do ekstraklasy. W tych rozgrywkach kibiców w całej Polsce zaskakuje inny nowicjusz. Chodzi tutaj o Flotę Świnoujście. Gracze tego klubu przez większość rundy znajdowali się w czołowej trójce tabeli. W dalszym ciągu nawiązują bliski kontakt z najlepszymi ekipami. Do liderującego Zagłębia Lubin absolutny ligowy beniaminek traci sześć punktów. Z zespołami, które debiutują w lidze związana jest jednak jeszcze jedna kwestia. W przypadku niektórych drużyn pierwsza runda jest doskonała, a druga o wiele gorsza. Te kluby siłą rozpędu i chęcią pokazania się dobrze spisują się na jesieni. Niewłaściwie przepracowany okres zimowy oraz nadmierna pewność siebie powoduje, że wiosna jest już o wiele gorsza. Zdarza się, że drużyna po pierwszej części sezonu plasująca się w czołówce tabeli, w drugiej musi bronić się przed spadkiem.
Gieksa na dnie
Tego nikt się nie spodziewał. Przed rozpoczęciem rozgrywek mówiło się, że być może do walki o awans włączy się GKS Katowice. Chwała tej drużyny miała powrócić na nowo. Nic jednak bardziej mylnego. Katowiczanie z meczu na mecz prezentowali się coraz gorzej. Dodatkowo nóż w plecy klubowi wbili jego sami kibice, którzy wywołali zamieszki na stadionie, w efekcie których obiekt został zamknięty. Gracze z Katowic byli najsłabszym zespołem w stawce wszystkich pierwszoligowców. Zgromadzili na swoim koncie piętnaście punktów, wygrali trzy mecze, przegrali aż dziesięć. Postawa tej drużyny to na pewno największa niespodzianka w lidze.
Zmiany trenerów
Rotacje wśród szkoleniowców są dość popularne w naszym kraju. Podczas tegorocznych rozgrywek kilku trenerów straciło miejsca swojej pracy. Te najgłośniejsze rotacje będą miały miejsce dopiero od nowego roku, ale znamy już nazwiska. W Górniku Łęczna będzie pracował Wojciech Stawowy. Dotychczasowego szkoleniowca Zagłębia Lubin zastąpi Robert Jończyk. Trenerzy zmieniali się także w: GKS-ie Katowice (Jana Żurka zastąpił Adam Nawałka), Turze Turek (Włodzimierza Tylaka zastąpił Przemysław Cecherz), dwukrotnie w GKP Gorzów Wielkopolski (Grzegorza Kowalskiego zmienił Czesław Jakołcewicz, a tego później zastąpił Arkadiusz Dragon) oraz w Wiśle Płock, gdzie następcą Mirosława Jabłońskiego został Piotr Szczechowicz.
Micanski klasą sam dla siebie
Tegoroczne rozgrywki mają jedną gwiazdę. Na pewno jest nią napastnik Zagłębia Lubin, Ilijan Micanski. Pochodzący z Bułgarii piłkarz zdobył dla Miedziowych siedemnaście goli. Wielokrotnie bywało tak, że gdy Miceński strzelał bramkę, Zagłębie spotkanie wygrywało. Drugi w klasyfikacji Marcin Robak, gracz Widzewa trzynaście razy trafił do bramki rywala. Strzelić siedemnaście bramek w dziewiętnastu meczach to na pewno nie lada wyczyn.
Sponsor ligi
Niektóre kluby w pierwszej lidze borykają się z ogromnymi problemami finansowymi. Nie chodzi tu wcale o zespoły z małych miejscowości, ale takich jak na przykład Opole czy Katowice. Całej pierwszej lidze brakuje tytularnego sponsora, który choć w małym stopniu wypełniałby budżety zespołów. - Myśmy w ubiegłym sezonie ostro walczyli o utrzymanie w lidze, ponieważ były zapewnienia, że w końcu ta liga będzie miała sponsora, że jakaś stacja zainteresuje się puszczeniem meczów ligowych. Tak nam obiecywano. Na dzień dzisiejszy nic z tego nie wyszło - powiedział niedawno trener Warty Poznań, Bogusław Baniak. Sprawa sponsora ligi jest niezwykle ważna. Kluby z roku na rok mają coraz mniej pieniędzy. Niektóre powoli chylą się ku upadkowi
Kto spadnie, kto awansuje?
Na koniec czysto teoretyczna zabawa. O tym, kto z ligi spadnie, a kto w niej zostanie będzie zależało od transferów poczynionych zimą. Wiele jednak wskazuje na to, że walka o awans do awans do ekstraklasy rozstrzygnie się pomiędzy Widzewem, Zagłębiem, Koroną i Podbeskidziem. Kto opuści stawkę pierwszoligowych ekip? Nie wiadomo, jak potoczy się sytuacja związana z GKS-em Katowice. Być może zimą dojdzie do "trzęsienia ziemi" w tym klubie i na wiosnę katowiczanie będą prezentowali się o niebo lepiej. Wiele będzie także zależało od gry beniaminków. Druga część sezonu dla tych drużyn jest zawsze o wiele trudniejsza. W strefie spadkowej są obecnie także Stal Stalowa Wola i Motor Lublin. Te dwa zespoły już nie raz borykały się z problemami finansowymi i organizacyjnymi, ale zawsze potrafiły sobie poradzić. Zarówno w Lublinie jak i w Stalowej Woli kibice liczą, że ich ulubieńcy się utrzymają. Mają na to, według nas 50 proc. szansy.