Dramat pomocnika GieKSy! Prosto z murawy trafił do szpitala...

Fatalnie dla Kamila Cholerzyńskiego skończył się mecz z Wigrami Suwałki. Piłkarz GKS-u Katowice po starciu z jednym z rywali padł na murawę i opuścił boisko na noszach, a następnie trafił do szpitala.

GKS Katowice w słabym stylu uległ przy Bukowej Wigrom Suwałki. Śląska drużyna kończyła mecz bez Kamila Cholerzyńskiego, który po nieco ponad godzinie gry w wyniku starcia w środku pola opuścił boisko na noszach i został odwieziony do szpitala.

Chwilę później po zajściu goście z Suwałk strzelili zwycięską bramkę. - Nie wiem czy w tej sytuacji coś się wydarzyło i czy był jakiś faul. Jestem daleki od stwierdzenia, że przez sędziego straciliśmy bramkę, bo ta sytuacja nie miała wpływu na to jak Antonin Bucek się zachował - ocenia Kazimierz Moskal, trener katowickiej drużyny.
[ad=rectangle]
Zajście w środku pola i obrażenia odniesione przez pomocnika GKS-u były na tyle poważne, że lekarze nie chcieli ryzykować i nakazali, by piłkarz został przewieziony do szpitala karetką na sygnale. - Nie wiem czy Kamil Cholerzyński ucierpiał wskutek starcia czy po prostu nieszczęśliwie upadł i wówczas uderzył się w głowę. Widocznie sędzia uznał, że starcie to nie było tak groźne, by przerwać grę. Podobnie to wyglądało z mojej perspektywy - przyznaje szkoleniowiec drużyny z Bukowej.

Kamil Cholerzyński bezpośrednio z boiska trafił do szpitala  fot. GKS Katowice
Kamil Cholerzyński bezpośrednio z boiska trafił do szpitala  fot. GKS Katowice

W Katowicach trwa nerwowe oczekiwanie na diagnozę "Kufla". - Cały czas czekamy na wyniki badań. Karetka wyjechała ze stadionu kilkadziesiąt minut temu. Wiem, że był badany już na miejscu, ale konieczne były dodatkowe badania w szpitalu. Nie wiem czy w tej sytuacji doszło do utraty przytomności, czekamy na sygnał ze szpitala. Wierzymy jednak, że wszystko będzie dobrze - podkreśla opiekun zespołu ze stolicy Górnego Śląska.

Komentarze (0)