Starcie w środku pola, w którym ucierpiał Kamil Cholerzyński wyglądało groźnie. Dla pomocnika GKS-u Katowice mogło okazać się jednak brzemienne w skutkach. Wywinął on w powietrzu efektownego koziołka, po czym z impetem padł na ziemię tracąc przytomność. Na boisko wjechać musiała karetka. Tylko szybkiej pomocy służb medycznych "Kufel" zawdzięcza fakt, że skończyło się tylko na strachu.
[ad=rectangle]
Interweniujący lekarze karetki pogotowia nie chcieli ryzykować i nie wyrazili zgody na powrót Cholerzyńskiego do gry. Bezpośrednio z boiska na noszach został przeniesiony do karetki, którą trafił do szpitala na szczegółowe badania.
Podejrzewano, że zawodnik mógł doznać wstrząśnienia mózgu lub któraś z kości twarzoczaszki mogła zostać ukruszona bądź złamana. Badania tomografem nie wykazały jednak poważniejszych obrażeń i kilka godzin później Cholerzyński opuścił szpital.
Niewykluczone, że konieczna nie będzie nawet przerwa pomocnika GieKSy w treningach i w poniedziałek rozpocznie on przygotowania z drużyną z Bukowej do meczu z Drutex-Bytovią Bytów.
25-letni Cholerzyński jest wychowankiem GKS-u Katowice. Przygodę z klubem ze stolicy Górnego Śląska rozpoczął jesienią 2005 roku i od tego czasu jest wierny trójkolorowym barwom. Swego czasu silne zainteresowanie pozyskaniem piłkarza wyrażały m.in. Lech Poznań i Górnik Zabrze,w którym przebywał na testach, ale ostatecznie "Kufel" pozostał w Katowicach.