Bartosz Bosacki dla SportoweFakty.pl: To, że ktoś np. rozwozi pizzę, nie oznacza, że musi słabo grać

Bartosz Bosacki nie bagatelizuje wyniku meczu z Gibraltarem. Były reprezentant Polski uważa też, że słabsze momenty biało-czerwonych były związane z małym ciężarem gatunkowym tej potyczki.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
- Nie traktowałbym niedzielnego spotkania w kategoriach sparingu, za który przyznano nam punkty. Każdego przeciwnika trzeba szanować. To są eliminacje mistrzostw Europy, wylosowano nam konkretnych rywali i również z tymi słabszymi musimy wygrywać. Oczywiście w takim pojedynku szczególnie nie wypadało zawieść, ale z historii futbolu doskonale znamy przypadki, w których silniejsze reprezentacje od nas potrafiły się na podobnych ekipach potknąć - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Bartosz Bosacki.- Poprzeczka nie była zawieszona wysoko, nie ma co do tego wątpliwości, jednak nie warto wyniku 7:0 traktować zbyt lekko. Gdy cofniemy się o kilka czy kilkanaście lat wstecz, to powinniśmy pamiętać, że kiedyś z trudem wygraliśmy z San Marino po golu strzelonym ręką. Wszyscy w takich starciach życzą sobie "dwucyfrówki", jak również bardzo dobrej gry, lecz tak się nie da - dodał były reprezentant Polski.
Wbrew obiegowej opinii Bosacki jest zdania, że rywali pokroju Gibraltaru nie należy lekceważyć. - Po pierwsze dziś przysłowiowych kelnerów jest coraz mniej. Poza tym to, że ktoś pracuje na co dzień w straży pożarnej albo rozwozi pizzę, nie oznacza, że nie umie przeszkadzać. Te zespoły grają zazwyczaj bardzo defensywnie i ich sforsowanie nie musi być proste. To, że po przerwie strzeliliśmy tak wiele goli wynikało w dużej mierze z ubytku sił w szeregach gospodarzy. Samej gry biało-czerwonych nie chcę oceniać, bo była ona dostosowana do przeciwnika. Nie nastawiałem się zresztą na super widowisko.

Były reprezentant Polski uważa, że w kolejnym starciu z Niemcami postawa ekipy Adama Nawałki będzie zdecydowanie lepsza. - Zagramy zupełnie inną taktyką, a przeciwnik preferuje dużo bardziej otwarty futbol, co też powinno być dla nas plusem. Trzeba mieć szacunek do Niemców. Są przecież mistrzami świata, ale to nie oznacza, że nie da się ich pokonać. Głęboko wierzę, że kadra wreszcie sprawi nam radość i to w przekroju całych eliminacji. Starcie z Niemcami nie będzie decydujące dla naszych losów, co nie zmienia faktu, że fajnie byłoby w nim zapunktować. Mamy kilku zawodników, którzy są w stanie zapewnić nam w miarę wyrównaną grę z tym rywalem. Nie sądzę też, by zespół Joachima Loewa podszedł do meczu z nami z lekkością - choćby ze względu na osobę Roberta Lewandowskiego. Nam natomiast nie może zabraknąć przede wszystkim pozytywnego nastawienia - zakończył Bosacki.

Janusz Wójcik dla SportoweFakty.pl: Niemcy przejadą się po nas tak, jak my po Gibraltarze

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×