Zastanawiać może, co się stało z drużyną z Pruszkowa, która piłkarsko zaprezentowała się bardzo dobrze w pierwszej połowie. Znicz wiedział, co ma robić na boisku, akcje były przeprowadzane bardzo szybko i sprawnie, piłka krążyła od nogi do nogi, a Stalowcy bezradnie patrzyli na poczynania rywali. Obraz gry diametralnie się zmienił po zmianie stron.
- Moja wersja jest taka. Zmieniła się taktyka w przerwie. Poczuliśmy się chyba w pewnym momencie za mocni. Wiedzieliśmy, że prowadzimy grę, stwarzamy sobie sytuacje i poszliśmy wyżej, na taką wymianę. To nie było aż takie mądre i rozsądne. Dostaliśmy po szybkim ataku skrzydłem. Wydaje mi się, że powinniśmy konsekwentnie realizować tą taktykę, którą nakreśliliśmy sobie w pierwszej połowie. Kontrolowaliśmy przez ten czas mecz. Stracony gol wszystko zmienił i skończyło się, jak się skończyło. Z drugiej strony można powiedzieć, że jakbyśmy do tego momentu to my prowadzili, to nie mówilibyśmy o jakiejś karze dla Stali. Niestety nie potrafiliśmy trafić do siatki rywali. Ostatnio zdobywaliśmy dużo bramek, a mało traciliśmy. Ten pojedynek nam nie wyszedł. Trener Stalówki zrobił dobre zmiany, bo Mikołajczak czy Płonka zrobili kawał dobrej roboty - powiedział szkoleniowiec Znicza Dariusz Banasik.
[ad=rectangle]
Opiekun Znicza zdaje sobie sprawę, że okazje, które mieli jego podopieczni powinni zostać wykorzystane. Wysoka porażka jest na pewno myląca, gdyż drużyna z Mazowsza po stracie gola musiała się odkryć i zaatakować. Stal na tym skorzystała i odniosła wysokie zwycięstwo. - Wynik wskazywałby, że Stal była od nas zdecydowanie lepsza. Z przebiegu meczu do 55. minuty byliśmy zespołem dużo lepszym. Stare porzekadło głosi, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Mieliśmy w tym pojedynku kilka naprawdę bardzo dobrych okazji. Spodziewałem się, że jeśli stracimy gola, to będzie nam ciężko o jakiekolwiek punkty. Tak się stało. Wysoki wynik jest konsekwencją tego, że się odkryliśmy. Dążyliśmy do tego, żeby zdobyć bramkę. Z mojej perspektywy uważam, że rzut karny nie należał się Stali. Znam Radka Mikołajczaka i wiem, że on szuka takich sytuacji. Zastanawiałby się na jedenastką i czerwoną kartką dla nas. Wydaje mi się, że jakby skończyło się 1:0 dla Stali, to nie byłoby dużej krzywdy. Nie jestem zadowolony z postawy zawodników w drugiej połowie - dodał opiekun klub z Pruszkowa.
Stalowcy sami chyba nie spodziewali się po pierwszej połowie, że odniosą zwycięstwo w potyczce ze Zniczem, tym bardziej, że ten zespół nie leży zielono-czarnym. Zapewne gdyby ekipa z Pruszkowa wykorzystała chociażby jedną z okazji, to wygraliby te zawody. - Znicz miał swoje sytuacje i podejrzewam, że jakby trafili na 1:0 to byłaby męczarnia. Mówilibyśmy wtedy, że Stalówka gra fatalnie. Udało nam się jednak ich trafić, później się otworzyli i dobiliśmy ich. Wynik może mylący, bo to były ciężkie zawody. Znicz to solidny i dobrze zorganizowany zespół. Tak naprawdę ciężko sobie stworzyć klarowne okazje. Jak się już coś uda wypracować, to trzeba to wykorzystać - zakończył napastnik Stalówki Tomasz Płonka.
Co się stało ze Zniczem w Stalowej Woli?
Znicz Pruszków do przerwy w meczu ze Stalą Stalowa Wola był zespołem znacznie lepszym od rywali, grał ładnie w piłkę, ale ostatecznie przegrał zawody dość wysoko.