Stalówka zwycięża mimo problemów

Piłkarze Stali Stalowa Wola odnieśli kolejne zwycięstwo na własnym boisku. Tym razem pokonali Górnik Wałbrzych. W Stalówce nadal są spore problemy kadrowe.

Stalowcy w spotkaniu z outsiderem rozgrywek szybko stracili gola, co w konsekwencji podziałało na nich mobilizująco, bo szybko odrobili straty, a do przerwy zaaplikowali rywalom jeszcze dwie bramki. - Dzięki tej bramce zaczęliśmy atakować. Często tak mamy, że pierwsze połowy są słabe. Musimy poszukać jakiegoś wstrząsu. Najczęściej, niestety jest to stracona bramka. Po niej dopiero się budzimy. Jak się coś zaczyna dziać, to wtedy zaczynamy walczyć. Nie potrafię wytłumaczyć czego tak się dzieje. Może taką mamy mentalność - powiedział zawodnik Stali Mateusz Kantor.

Zielono-czarni wszystkie trzy gole zdobyli po stałych fragmentach gry. Bardzo dobre piłki dogrywał właśnie Kantor, który zapisał na swoim koncie dwie asysty przy bramkach Michała Czarnego. - Mateusz Kantor wrzucił dwie fajne piłki, ja dołożyłem głowę. Trener nam mówił przed meczem, że rywale słabo bronią przy stałych fragmentach gry -stwierdził Czarny. - Po to pracujemy na treningach, aby właśnie w meczu takie rzeczy wychodziły. Fajnie, że Michał dwa razy znalazł się tam gdzie powinien. Trzeba się cieszyć z kolejnego zwycięstwa - dodał z kolei Kantor.
[ad=rectangle]
Od początku sezonu trener Jaromir Wieprzęć nie może korzystać z usług wszystkich swoich zawodników. Przede wszystkim brakuje środkowych pomocników Michała Kachniarza i Damiana Łanuchy. Ten drugi powoli wraca do gry. - Damian wszedł pierwszy raz z meczu z Siarką po 4 tygodniach bez treningu, teraz raptem trenuje tydzień. To też nie jest ten Damian i musimy mu dać trochę czasu, aby doszedł do normalnej dyspozycji. Nie wyleczył do końca jeszcze kontuzji. Tomek Płonka też jeszcze nie wrócił do pełni sprawności. Mamy swoje problemy, ale inni też je mają - powiedział szkoleniowiec Stali.

W ostatnich dniach do urazów doszły też choroby. Kilku graczy nie mogła zagrać w sobotnim meczu właśnie z tego powodu, a inni wyszli na boisku mimo osłabienia organizmu. - Dużo chłopców jest mocno przeziębionych i widać było, że nie wytrzymali tego meczu fizycznie. Obawialiśmy się tego. Niektórzy nie mogli w ogóle zagrać, inni pojawili się na boisku, ale nie do końca czuli się dobrze. Dlatego cieszymy się z tych trzech punktów - zakończył Jaromir Wieprzęć.

Komentarze (0)