Żółto-niebiescy przegrali w sobotę z Flotą Świnoujście. Pierwszą połowę zagrali przyzwoicie i toczyli wyrównaną rywalizację z gospodarzami. Po przerwie spisali się jednak beznadziejnie, a wynik 0:2 to najniższa kara, jaką mogli otrzymać. Rywale pudłowali bowiem na potęgę. - To mogło skończyć się blamażem. Czujemy się zażenowani tym, co zrobiliśmy. Arka Gdynia nie zasługuje na coś takiego - użył mocnych słów Grzegorz Lech.
[ad=rectangle]
Organizatorzy w Świnoujściu podali do wiadomości, że Arkę Gdynia wspierało 130 kibiców. Część z nich przybyła na zachodnią część wybrzeża nietypowo - jachtem. Pojawili się na sektorze około pół godziny po pierwszym gwizdku. Po zakończeniu meczu odbyli tradycyjną rozmowę z piłkarzami na świnoujskim stadionie. Nie była to tym razem ostra rozmowa wychowawcza, a zapewnienie o wsparciu.
Piłkarze z Gdyni postanowili przeprosić kibiców za męki nie tylko słowami, ale też czynem. W poniedziałek spotkali się z prezesem oraz dyrektorem sportowym i podjęli decyzję o obniżeniu cen biletów o połowę. Różnicę we wpływach do kasy klubu pokryją właśnie podopieczni Dariusza Dźwigały.
"Od kilku kolejek Arka Gdynia nie zdobyła trzech punktów i absolutnym priorytetem pozostaje w tej chwili wygrana w najbliższym meczu z Chojniczanką. Drużyna zrobi wszystko, aby odwrócić fatalną passę i liczy na wsparcie Kibiców, którzy także w Świnoujściu pokazali, że są z drużyną na dobre i złe" - brzmi część komunikatu.
Po sobotnim meczu pogrążona w kłopotach finansowych Flota Świnoujście puka do czołówki, a Arka Gdynia okopała się w strefie spadkowej. Najbliższy rywal żółto-niebieskich to Chojniczanka Chojnice, która uciekła z dna tabeli po zwycięstwie 3:0 z GKS-em Tychy.