Trener GKS Tychy zakończył karę. "Kierowanie drużyną z trybun nie było takie trudne"

W dwóch ostatnich meczach Przemysław Cecherz nie mógł prowadzić GKS Tychy z ławki. Jak przyznał, przyglądanie się poczynaniom swych piłkarzy z trybun nie było zbyt komfortowe.

Co ciekawe, opiekun I-ligowca został ukarany po jedynym pojedynku w tym sezonie, który jego ekipie udało się wygrać (2:1 z Miedzią Legnica). - W doliczonym czasie nie wytrzymałem psychicznie. Powodem były dwie błędne decyzje sędziego. Najpierw powinien być rzut rożny dla nas, moi zawodnicy szykowali się już do jego wykonania, tymczasem decyzja była inna i rywal wyszedł z groźną kontrą. Drugie zdarzenie dotyczyło natomiast wrzutu z autu. Damian Szczęsny nastrzelił zawodnika Miedzi, sędzia asystent pokazał, że piłka należy się nam, zaś główny orzekł odwrotnie, mimo że stał dalej. Powiedziałem mu, żeby się ogarnął i za to mnie ukarano - zrelacjonował w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Przemysław Cecherz.

W pojedynkach z Flotą Świnoujście (1:1) i Chojniczanką Chojnice (0:3) szkoleniowiec GKS musiał zasiąść na trybunach. Jak się jednak okazuje, nie stanowiło to dla niego dużego kłopotu. - W Jaworznie balkon na trybunach jest umiejscowiony blisko boiska, więc komunikacja nie była zbyt trudna; w Chojnicach podobnie. Oczywiście lepiej byłoby usiąść na ławce, jednak kara nie była aż tak dolegliwa, jak mogłoby się wydawać - wyjaśnił.
[ad=rectangle]
W najbliższym starciu z Wisłą Płock wszystko wróci już do normy i Cecherz będzie mógł stanąć tuż przy linii boiska. - Wracam ja, żadnych absencji nie będzie również w drużynie, więc mamy pełne powody do zadowolenia - przyznał z uśmiechem.

Tyszanie muszą jednak poprawić wyniki, gdyż w ośmiu kolejkach odnieśli tylko jedno zwycięstwo i w sumie zebrali zaledwie siedem punktów.

Komentarze (0)