Białostocki zespół nie zamierzał na terenie beniaminka grać w otwarte karty. Goście skoncentrowali się na zabezpieczeniu tyłów i liczyli na szybkie wypady w okolice pole karnego rywali. - Wiedzieliśmy, że Górnik u siebie jest groźny, bo nieprzypadkowo zdobywa się po cztery-pięć bramek w meczu i to z bardzo dużą swobodą. Oglądaliśmy również mecz Górnika z Cracovią, w którym też miał dużo sytuacji. W pierwszej połowie chcieliśmy zagrać trochę inaczej. Widać, że nie umieliśmy dograć piłki, bo nie oddaliśmy celnego strzału - przyznaje Michał Probierz.
[ad=rectangle]
Najlepsze okazje do strzelenia bramki Jagiellonia stwarzała w końcówkach obu połów. Tuż przed przerwą w dobrej sytuacji przestrzelił Przemysław Frankowski, a w ostatniej minucie Sergiusz Prusak fenomenalnie obronił główkę Michała Pazdana. - Nadmiarem szczęścia byłoby gdybyśmy zdobyli bramkę w 90. minucie. To byłby zdecydowanie nadmiar szczęścia, ale szkoda, że się ono do nas nie uśmiechnęło, bo Michał Pazdan miałby swój prezent urodzinowy. Jestem zadowolony z tego punktu, bo czasami trzeba docenić też grę przeciwnika. Górnik był bardzo groźny, ale potrafiliśmy z tego się wybronić i za to chwała zespołowi - analizuje 42-letni trener.
Goście zagrali Łęcznej bez kontuzjowanego Daniego Quintany. Szkoleniowiec nie ukrywa, że brak Hiszpana to dotkliwy ubytek, lecz pozostali jego podopieczni są w stanie zapewnić korzystne wyniki. - Strata Quintany jest bardzo duża, ale zdajemy sobie z tego sprawę. Musimy zrobić tak, żeby zawodnicy przyzwyczaili się grać bez niego. Zdobyliśmy punkt, który jest bardzo istotny, bo po raz trzeci gramy "do zera" i to mnie bardzo cieszy - kończy Probierz.
[event_poll=28277]