Miroslav Bożok: Zero z tyłu jest fajne
Po raz pierwszy w sezonie Górnik Łęczna zachował czyste konto i podzielił się punktami z Jagiellonią. Remis spowodował, że beniaminek zajmuje 12. miejsce w tabeli.
Paweł Patyra
Zielono-czarni są niepokonani na własnym stadionie w tych rozgrywkach. Apetyty kibiców rozbudziły dwa efektowne zwycięstwa - 5:2 z Zawiszą Bydgoszcz i 4:2 z Pogonią Szczecin. W poniedziałek fani musieli jednak zadowolić się bezbramkowym remisem. - Strzelaliśmy troszkę bramek. Teraz też były sytuacje, ale zabrakło nam albo szczęścia, albo koncentracji - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zauważa Miroslav Bożok.
Bożok był niezwykle aktywny w ofensywie i tuż po przerwie zdobył gola, lecz sędzia go nie uznał. Słowak dopadł do piłki odbitej przez Drągowskiego po strzale Filipa Burkhardta i skierował ją do siatki, ale arbiter zasygnalizował spalonego. - Muszę to zobaczyć w telewizji, ale na boisku odczuwałem, że raczej byłem na spalonym - nie ukrywa Bożok.
Zepsute święto gospodarzy - relacja meczu Górnik Łęczna - Jagiellonia Białystok