Piątkowy mecz będzie kolejnym z gatunku tych o życie dla kieleckiej Korony. Mimo porażki sprzed tygodnia we Wrocławiu i odpadnięciu z rywalizacji o Puchar Polski, trener Ryszard Tarasiewicz zapewnia, że nie czuje dodatkowej presji w związku z inauguracją 10. kolejki. W przypadku ósmej porażki w tym sezonie sytuacja może się jednak bardzo dynamicznie zmienić.
[ad=rectangle]
Złocisto-krwiści w 1/16 PP nie zagrali najmocniejszą jedenastką. Jednym z powodów były problemy zdrowotne zawodników. Wiadomo, że ze względu na uraz stawu skokowego zabraknie Kamila Kuzery, dodatkowo niepewny jest występ Jacka Kiełba, Oliviera Kapo i Nabila Aankour. Jeżeli natomiast chodzi o Pawła Golańskiego, który przeciwko Śląskowi rozegrał tylko 26 minut, to decyzja jeszcze nie zapadła. - Wczoraj normalnie trenował. Muszę mieć od niego jasny przekaz czy czuje się na siłach, bo taka sytuacja jak ostatnio nie powinna mieć miejsca. O tym czy zagra zdecydujemy przed samym meczem - przyznał "Taraś".
Tym razem do Kielc zawita Piast, czyli rywal, który ma za sobą dwa ligowe zwycięstwa z rzędu i wymęczony awans we wspomnianym już Pucharze Polski. Lepsza forma podopiecznych Angela Perez Garcii nie robi jednak na nikim wrażenia. - Gramy u siebie i nieważne kto tutaj przyjeżdża będziemy prowadzić grę i szukać jak najwięcej atutów ofensywnych, by móc nękać przeciwnika - stwierdził 52-latek. Tarasiewicz spodziewa się, że gliwiczanie skoncentrują się na zabezpieczeniu dostępu do własnej bramki. - Oglądając wcześniejsze mecze Piasta uważam, że będą grali w Kielcach defensywnie, szukając swoich okazji po szybkich kontratakach. Generalnie uważam, że ten zespół piłkarsko nie jest lepszy od Podbeskidzia.
Jeśli gospodarze myślą o zainkasowaniu drugiego w tych rozgrywkach kompletu punktów muszą m.in. ustabilizować swoją grę. Mecz ze Śląskiem nie pierwszy raz pokazał, że ekipa ze świętokrzyskiego dopiero po przerwie prezentuje się przyzwoicie, nie potrafiąc jednak przełożyć tego na zdobycz bramkową, która w ich przypadku jest najniższa w lidze. - Wiemy, że nasz potencjał ofensywny jest ograniczony, ale zawsze będziemy mieli swoje sytuacje, dlatego koniecznie musimy je wykorzystywać - mówił były znakomity piłkarz.
Być może receptą na poprawienie skuteczności byłaby zmiana napastnika. Opiekun kielczan nie zadeklarował jednak takiej roszady, mimo, że Siergiej Chiżniczenko regularnie trafiał do siatki w swoich ostatnich występach (reprezentacja Kazachstanu, III-ligowe rezerwy i PP w Zabrzu). - Przemek grał kilka spotkań w pełnym wymiarze, kilka sytuacji miał, akurat nie zdobył bramki. We wtorek chcieliśmy zobaczyć jak wygląda na tle zespołu z ekstraklasy Chiżniczenko i uważam, że zagrał poprawnie, zdobywając ładną bramkę. Ogólnie między nimi nie ma dużej różnicy - zakończył.