Franciszek Smuda: Chyba byli pijani...

- Dawno nie przegrałem tak spotkania. Nawet tego nie pamiętam, ale trudno - trzeba to przeżyć - mówi po przegranych 0:1 z Cracovią 188. derbach Krakowa trener Wisły Franciszek Smuda.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Biała Gwiazda przegrała Świętą Wojnę po trafieniu Miroslav Covilo dosłownie w ostatniej akcji meczu. Niesamowity w powietrzu Serb wykorzystał głową dośrodkowanie Mateusza Cetnarskiego z rzutu rożnego. Sędzia Paweł Raczkowski po golu nie wznawiał już gry, tylko odgwizdał koniec spotkania.
- Przegrać w ostatniej sekundzie... Trudno przełknąć taką pigułę. Przegraliśmy po indywidualnym błędzie, ale ten błąd mógł być naprawiony. Zasnęliśmy przy tym rzucie rożnym. Dawno nie przegrałem tak spotkania. Nawet tego nie pamiętam, ale trudno - trzeba to przeżyć - mówi "Franz".

Biała Gwiazda nie pierwszy raz w sezonie straciła punkty, ale pierwszy nie stworzyła sobie wielu sytuacji bramkowych. Nie bez wpływu na to miał fakt, że Smuda po raz pierwszy zdecydował się na grę dwójką defensywnych pomocników Alan Uryga - Dariusz Dudka. Czy nie zgubiło go zbyt defensywne nastawienie zespołu?

- Jak się wygra 4:0, to się gra ofensywnie, a jak się przegra 0:1, to się mówi, że się grało defensywnie... Nie chcieliśmy grać defensywnie, a chcieliśmy kontrolować grę. Cracovia grała dobrze w tyłach - tłumaczy trener Wisły.

Na meczu w Krakowie było wielu dziennikarzy z Niemiec, którzy w przerwie ocenili, że poziom derbów to poziom niemieckiej ligi regionalnej. Reakcja Smudy? - Chyba byli pijani... Derby czy mecze o wysoką stawkę często tak wyglądają, że jest więcej walki niż eleganckiej gry. I tak było teraz - więcej było walki.



Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×