Przemysław Cecherz: Trzeba piłkarza zastrzelić, żeby sędzia dał jedenastkę

Przemysław Cecherz miał pretensje do arbitra meczu z Wigrami Suwałki. - Może nie jestem za grzeczny w stosunku do sędziów, ale GKS Tychy nic im nie zrobił - narzekał szkoleniowiec.

Pierwsza część sezonu nie była udana dla GKS-u Tychy. Przemysław Cecherz i spółka nie potrafią na dobre odbić się od dolnych rejonów tabeli. Szansą na opuszczenie strefy spadkowej było niedzielne starcie z Wigrami Suwałki. Przeciętne spotkanie nie przyniosło jednak choćby jednego gola i co za tym idzie rozstrzygnięcia.
[ad=rectangle]
- O dziwo do przerwy graliśmy z wiatrem, a Wigry były od nas lepszym zespołem. Chcieliśmy za wysoko odbierać piłkę, co wykorzystywali szczególnie środkowi pomocnicy rywala i robili przewagę w środku pola. Stąd brały się sytuacje i zamieszanie, po których Wigry mogły prowadzić - opowiadał trener GKS-u Przemysław Cecherz. - W drugiej połowie wprowadziliśmy lekką korektę i już Wigry nie zrobiły akcji środkiem, a dośrodkowania z boku przerywaliśmy. Po przerwie stworzyliśmy dwie, trzy sytuacje, po których mogła paść bramka - dodał.

Przemysław Cecherz czuł niesmak po decyzjach Tomasza Tobiańskiego
Przemysław Cecherz czuł niesmak po decyzjach Tomasza Tobiańskiego

W 67. minucie najskuteczniejszy napastnik tyszan Maciej Kowalczyk urwał się obrońcom i przewrócił w polu karnym po kontakcie z Maciejem Wichtowskim. Sędzia Tomasz Tobiański nakazał kontynuowanie gry.

- Obserwując nasze mecze, ale też i Wigier stwierdzam, że trzeba chyba już zawodnika "zastrzelić" w polu karnym, żeby sędzia dał jedenastkę. W sytuacji Macieja Kowalczyka wszyscy widzieli faul włącznie z kibicami i zawodnikami Wigier. Oczywiście oprócz arbitra. Nie mam pojęcia dlaczego mają miejsce tak krzywdzące nas decyzje. Zaczyna to być co najmniej niesmaczne i jest mi z tego powodu przykro, bo może nie jestem za grzeczny w stosunku do sędziów, o czym świadczą regularne kary, ale GKS Tychy nic im nie zrobił - stwierdził po meczu gorzko Cecherz.

Komentarze (0)